Zbigniew Porczyk, Trigon DM: Moment przesilenia na WIG20 jest bliżej niż dalej

#PROSTOzPARKIETU. Zbigniew Porczyk, szef działu analiz w Trigonie DM: w II połowie roku lepiej stawiać na średnie i małe spółki

Aktualizacja: 12.02.2019 16:08 Publikacja: 12.02.2019 15:52

Zbigniew Porczyk, szef działu analiz w Trigonie DM

Zbigniew Porczyk, szef działu analiz w Trigonie DM

Foto: parkiet.com

Wasza strategia na 2019 r. zakłada, że początek roku przyniesie zwyżki indeksu WIG20, ale później trzeba się liczyć ze spadkami. Faktycznie mamy udany początek roku, WIG20 zyskał od stycznia prawie 4 proc. Czy więc zbliżamy się do momentu, w którym trzeba będzie realizować zyski z największych spółek?

Zbigniew Porczyk: Naszym zdaniem postawiona w strategii teza wciąż jest aktualna. Wynikała głównie z rynkowego otoczenia i zmiany myślenia inwestorów, którzy byli skłonić skierować się w stronę bardziej ryzykownych aktywów. Faktycznie ten proces postępuje, natomiast naszym zdaniem jeszcze się nie zakończył. Jesteśmy w trakcie tego ruchu, natomiast my klientom instytucjonalnym rekomendujemy powolne zamykanie długich pozycji i wyszukiwanie dobrego momentu do otwarcia krótkich pozycji. Moment przesilenia rynkowego jest bliżej niż dalej.

Z czego to wynika? Dlaczego zakładacie, że kolejne miesiące będą gorsze dla WIG20?

Bardzo ważnym elementem dla polskiego rynku będą zmiany w indeksie MSCI EM. W tym roku z tego tytułu czeka nas dość duża podaż akcji. Mówimy o skali rzędu ponad 2 mld zł.

Rozumiem, że chodzi głównie o kwestię Chin i Arabii Saudyjskiej?

Zgadza się. To są te dwa czynniki, które, już wiadomo, będą oddziaływać w tym roku. Przede wszystkim Arabia Saudyjska oficjalnie dołączy do indeksu MSCI EM. Drugi aspekt to zwiększenie wagi w tym indeksie chińskich akcji. W tym przypadku istnieje jeszcze element niepewności. Obecnie udział chińskich akcji jest ograniczony do 5 proc. i może być zwiększony maksymalnie do 20 proc. Do końca lutego powinniśmy już znać decyzję, jak duża faktycznie ta zmiana będzie. Niemniej jednak tego typu ruchy będą się wiązały ze spadkiem udziału Polski w tym indeksie. Potencjalną skalę podaży polskich akcji szacujemy na –2,5 mld zł, która będzie podzielona na dwie części, w maju i sierpniu. Klasycznie od miesiąca do dwóch przed tymi terminami aktywni fund menedżerowie powinni zacząć dostosowywać się do tych zmian.

Wychodzi więc na to, że pierwsze ruchy dostosowawcze powinniśmy odczuć już w marcu.

Dokładnie. Ten efekt może się pojawić już w marcu, a niemal na pewno powinniśmy mieć z nim do czynienia w kolejnym miesiącu, czyli w kwietniu.

Efekt ten będzie widoczny tylko na największych spółkach, czy także średnich i małych?

Zmiany dotyczą tylko i wyłącznie największych spółek. Dlatego też mamy inne spojrzenie na duże firmy, a inne na sektor średnich i małych przedsiębiorstw. Nasza teza ze strategii mówiąca o dobrym początku roku i późniejszym przesileniu dotyczy więc tylko WIG20.

Jeżeli chodzi o mWIG40 i sWIG80, to w strategii zakładaliście, że mimo słabego 2018 r. prawdziwy moment przesilenia jest jeszcze przed nami, a dopiero później warto zainteresować się tymi segmentami. Tymczasem od początku roku mWIG40 urósł około 6 proc., a sWIG80 około 9 proc. Czy więc to przesilenie jednak już było?

Naszym zdaniem istnieje jeszcze ryzyko przesilenia. Rynek finansowy to gra prawdopodobieństw. Bardzo ciężko jest postawić tezę, która sprawdzi się w 100 proc. Naszym zdaniem lepiej jednak wciąż stać z boku i czekać. Jeśli bowiem zmaterializuje się teza przesilenia na dużych spółkach, to ona też może dotknąć mniejszych spółek, szczególnie, że tam też jest jeszcze kilka specyficznych problemów, chociażby w postaci kosztów, które będę wpływały na poziom zysku na akcje. Widzimy też cały czas problem z napływami pieniędzy z rynku krajowego. W tym kontekście przez pół roku ciężko nam dostrzec jakieś pozytywne aspekty. Efekt programu PPK będzie bowiem widoczny dopiero później. Wydaje nam się, że dużo lepszą strategią jest stać z boku, czekać na rozwój sytuacji i w momencie przesilenia wejść na rynek. Jeśli ta teza okaże się nieprawdziwa, to najwyżej trochę nie zarobimy, ale na dalszą fazę ruchu wzrostowego i tak wielu inwestorów jeszcze się załapie.

Poruszył pan wątek PPK. Jaki będzie wpływ tego programu na nasz rynek i kiedy faktycznie będzie on odczuwalny?

Tutaj mamy do czynienia z dwoma aspektami. Pierwszy z nich dotyczy realnych napływów pieniężnych, a także tego, kiedy rynek faktycznie zacznie to dyskontować. Jeśli chodzi o duże spółki, to tutaj ocena wydaj się łatwiejsza. Rok 2019 to praktycznie żadne pieniądze z punktu widzenia rynku akcji. W 2020 r. zaczną się pojawiać jakieś realne napływy, które szacujemy na około 1–1,5 mld zł, a dopiero w kolejnych latach jest szansa na większe kwoty. Biorąc jednak pod uwagę zmiany w indeksie MSCI EM, o których wcześniej wspomniałem, to sam efekt zwiększenia udziału akcji chiński to podaż rzędu 1–2 mld zł rocznie przez cztery lata. Można się więc spodziewać, że pozytywne aspekty związane z PPK będą jedynie rekompensowały efekt podaży wynikający ze zmian w MSCI EM. Z tego punktu widzenia program PPK nie będzie więc miał realnego wpływu na rynek. Jest jednak jeszcze jeden aspekt, który często jest pomijany w różnych dyskusjach o PPK.

O jakim konkretnie aspekcie mowa?

Chodzi o to, jak na PPK spojrzą inwestorzy zagraniczni. Moim zdaniem jest to dużo istotniejszy element aniżeli skala napływów. Wprowadzenie tego typu programu powinno zmusić zagranicznego inwestora do zastanowienia się, czy chce być na tym rynku czy też nie. Jeśli jako inwestor zagraniczny miałbym rozmawiać na kilka tematów dotyczących polskiego rynku, to kwestia PPK powinna być absolutnie punktem numer jeden. Przykłady innych krajów pokazują bowiem, że na wprowadzeniu tego typu programów można było w długim terminie dużo zarobić.

A co program PPK oznacza dla średnich i małych spółek?

W tym przypadku ocena nie jest już taka oczywista. Tutaj kluczowa będzie postawa krajowych inwestorów. W przypadku sWIG80 nawet nieduże napływy mogą spowodować przesunięcia indeksu. To moim zdaniem wydarzy się w 2019 r. Cały czas podtrzymuję naszą tezę, że jest to bardziej II połowa roku niż teraz. Wisienką na torcie, w kontekście rozważań o PPK, jest kwestia PPE. Firmy, które wprowadzą PPE, będą zwolnione z PPK. Już w ubiegłym roku widzieliśmy, że więcej firm decydowało się na PPE, teraz ten trend też jest kontynuowany. To są realne napływy pieniężne, które już teraz widać. W tym przypadku być może nie mówimy o bardzo dużych kwotach. Z naszych wyliczeń wynika, że w związku z „ucieczką" od PPK na rynek kapitałowy może napłynąć dodatkowo 400 mln zł, z czego 30 proc. trafi na rynek akcji. Jak wspomniałem, nie są to duże pieniądze, ale po kursach lepszych jakościowo mniejszych spółek widać, że pojawiało się tam jakieś zainteresowanie. Z uwagą więc należy się temu przyglądać.

Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt
Inwestycje
Uspokojenie nastrojów sprzyja korekcie spadkowej na rynku ropy naftowej
Inwestycje
Michał Stajniak, XTB: Kakao na ścieżce złota, szuka rekordów
Inwestycje
Łańcuch wartości i jego rola w badaniu istotności