To błąd, bo jeśli po brexicie handel między Wielką Brytanią a UE nie będzie uregulowany żadną dwustronną umową, tylko zasadami WTO, polska gospodarka może mocno ucierpieć.

Wyspy były w ub.r. drugim odbiorcą polskiego eksportu towarów. Co więcej, Polska ma w handlu z Wielką Brytanią dużą nadwyżkę. Ale ten eksport stanowią w dużej mierze produkty, na które nawet w ramach WTO można stosować wysokie cła. Dotyczy to np. płodów rolnych i mięsa. A wymiany usługowej, w której Polska ma silną pozycję, reguły WTO dotyczą w znikomym stopniu. – Brak porozumienia między Londynem a Brukselą, który oznaczałby handel na zasadach WTO, byłby dla Polski bardzo niebezpieczny – powiedziała przewodnicząca Komisji Spraw Konstytucyjnych w Parlamencie Europejskim Danuta Hübner podczas debaty „Brexit – szansa dla europejskiej jedności czy początek efektu domino?", która odbyła się w piątek w ramach Europejskiego Forum Nowych Idei w Sopocie. Wstęp do tej debaty wygłosić miał Michel Barnier, główny negocjator ds. brexitu w Komisji Europejskiej, ale w ostatniej chwili jego wizyta w Sopocie została odwołana.

Agata Gostyńska-Jakubowska, badaczka z londyńskiego think tanku CER, uspokajała, że obecnie najbardziej prawdopodobny jest scenariusz uporządkowanego rozwodu Wielkiej Brytanii z UE. – To oznaczałoby, że po wystąpieniu Wielkiej Brytanii z UE rozpocząłby się okres przejściowy, w czasie którego obowiązywałyby wszystkie dotychczasowe zasady współpracy. To dałoby czas na negocjacje przyszłego porozumienia, którego zarys powstałby już wcześniej – tłumaczyła. Podkreśliła jednak, że ten scenariusz mogą pokrzyżować rozbieżne interesy państw UE. – Na obecnym etapie negocjacji stanowisko 27 krajów UE jest dość jednolite. Osią dyskusji z Londynem są bowiem pieniądze, rachunek za wyjście. W tej kwestii wszyscy się zgadzają: kraje, które są beneficjentami netto unijnego budżetu, nie chcą dostawać mniej pieniędzy, a kraje, które są płatnikami netto, nie chcą więcej płacić. Ale gdy ten etap się skończy, mogą pojawić się podziały, bo nie wszystkie kraje UE mają równie silne stosunki gospodarcze z Wielką Brytanią – tłumaczyła.

– Okres przejściowy jest niezbędny. Musi trwać co najmniej dwa, trzy lata, a im wcześniej będziemy znali szczegóły, tym lepiej – powiedział Paul Drechsler, przewodniczący Konfederacji Przemysłu Brytyjskiego (CBI), dodając, że przedsiębiorcy nie znoszą niepewności. – Polacy wnoszą ważny wkład do naszej gospodarki, ale też kultury, nauki, polityki. Umożliwienie im życia na Wyspach jest nie tylko moralnie słuszne, ale też konieczne. Wstydzę się za brytyjski rząd, że utrzymuje tych ludzi w niepewności – podkreślił. Wyjaśnił jednak, że brytyjskie władze są w trudnej sytuacji, bo tamtejsze społeczeństwo jest wciąż mocno podzielone w sprawie brexitu. GS