Bank inwestycyjny spodziewa się, że w przyszłym roku sytuacja na rynkach wschodzących się poprawi, dlatego preferuje akcje w tych gospodarkach względem akcji amerykańskich. Morgan Stanley twierdzi, że potencjał dalszych spadków notowań na rynkach wschodzących jest ograniczony, co może świadczyć o tym, że akcje w tych gospodarkach wkrótce zaczną drożeć.

W tym roku spora grupa inwestorów wycofała się z rynków wschodzących na rzecz rynku amerykańskiego. Wynika to z jednej strony ze wzrostu rentowności obligacji USA i umocnienia się dolara, natomiast z drugiej strony nasiliły się problemy finansowe w krajach takich jak Turcja i Argentyna, co dało inwestorom argumenty do wycofania się z tych rynków. W efekcie indeks MSCI Emerging Markets Index, który mierzy notowania giełdowe w 24 gospodarkach, spadł od początku roku o 14 proc. Według scenariusza zakładanego przez Morgana Stanleya indeks ten ma wzrosnąć o 8 proc., licząc od teraz do grudnia 2019 r. Jest to znacznie lepsza prognoza niż dla indeksu S&P 500, który ma zyskać przez ten czas 4 proc.

Bank inwestycyjny dostrzega okazje na rynkach wschodzących, ponieważ przewiduje w tych gospodarkach stabilny wzrost w przyszłym roku, inaczej niż USA, gdzie prognozuje się spowolnienie rozwoju. Morgan Stanley przewiduje, że tempo wzrostu amerykańskiej gospodarki obniży się z 2,9 proc. w tym roku do 2,3 proc. w 2019 r. i 1,9 proc. w 2020 r. Oznaczałoby to pogorszenie perspektyw dolara, co byłoby na rękę krajom rozwijającym się, które posiadają obligacje denominowane w dolarach. Dla porównania, wzrost PKB na rynkach wschodzących ma według Morgana Stanleya tylko nieznaczne spowolnić z 4,8 proc. w tym roku do 4,7 proc. w 2019 r., a następnie powrócić do 4,8 proc. w 2020 r.

Jeśli chodzi o konkretne kraje z grupy gospodarek wschodzących, Morgan Stanley twierdzi, że kluczowymi są: Brazylia, Tajlandia, Indonezja, Indie, Peru i Polska. Z drugiej strony bank jest sceptycznie nastawiony do gospodarek takich jak: Meksyk, Filipiny, Kolumbia, Grecja i Zjednoczone Emiraty Arabskie.