Fala wyprzedaży rozlała się na niemal wszystkie giełdy. Na celowniku sprzedających znalazły się także akcje notowane w Warszawie. WIG20 zjechał ponad 4,5 proc. pod kreskę, będąc w europejskiej czołówce najmocniej przecenionych indeksów. Równocześnie był to jego największy spadek od 15 miesięcy. Z kolei WIG w wyniki prawie 4,4-proc. zniżki powrócił w okolice 66 tys. pkt, czyli poziomu nienotowanego od lipca ubiegłego roku.

Inwestorzy handlujący w Warszawie poddali się negatywnym nastrojom na zagranicznych rynkach akcji, na których w zdecydowanie więcej do powiedzenia mieli sprzedający. Głównym powodem wyprzedaży na giełdach była coraz bardziej napięta sytuacja za naszą wschodnią granicą, gdzie istnieje groźba rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W efekcie kolor czerwony był obecny na niemal wszystkich europejskich parkietach. Spadkom przewodziła się giełda w Moskwie, gdzie główny indeks runął o 9 proc. Spadki w Europie nabrały tempa, gdy handel rozpoczęli amerykańscy inwestorzy, zdecydowanie negatywnie nastawieni do akcji. Indeksy na Wall Street mają już za sobą cztery spadkowe sesje z rzędu i wszystko wskazuje na to, że ich fatalna passa zostanie przedłużona.

W Warszawie sprzedający byli bardzo aktywni w segmencie największych spółek, dlatego wszystkie zakończyły notowania głęboko pod kreską. Biorąc pod uwagę zasięg zniżek, negatywnie wyróżniły się walory JSW (11 proc. w dół) i spółek paliwowych PKN Orlen i Lotosu (spadek odpowiednio o 6,4 i 7,9 proc.). Na celowniku sprzedających znalazły się również papiery pozostałych państwowych potentatów, jak KGHM czy koncerny energetyczne. Chętnie pozbywano się akcji Allegro i CD Projektu. Mimo obiecującego startu sesji w niełasce znalazły się także akcje banków.

Fala wyprzedaży nie ominęła spółek notowanych na szerokim rynku akcji, z których prawie 95 proc. znalazła się na celowniku sprzedających. Spadkom w tym gronie przewodziły akcje Mabionu i spółek operujących na rynku ukraińskim. W ich przypadku tempo wyprzedaży było dwucyfrowe.