Rynki (na chwilę) zapomniały o pandemii?

W listopadzie rynki finansowe skupiły się na dwóch sprawach: na wyborach w USA oraz na tym, jak rozwijała się pandemia. Oczywiście najważniejsze były wybory.

Publikacja: 16.11.2020 05:00

Piotr Kuczyński analityk

Piotr Kuczyński analityk

Foto: parkiet.com

Joe Biden uzbierał ponad 270 głosów elektorskich i świat odetchnął z ulgą. Nie było jednak oczekiwanej „niebieskiej fali", czyli zwycięstwa demokratów na wszystkich frontach. Tego najbardziej obawiali się inwestorzy w USA.

Prezydentura Bidena będzie miała „pod górkę", bo ewentualny sprzeciw Senatu i niewielka przewaga w Izbie Reprezentantów uniemożliwią wiele z zapowiadanych przez demokratów posunięć – najważniejsze to podniesienie podatków dla najzamożniejszych, regulacje sektora FAANG, zwiększenie liczby sędziów w Sądzie Najwyższym, 2 biliony dolarów przeznaczone na energię odnawialną itp.

Wygrana Bidena zapewne doprowadzi do tego, że wojna handlowa z Chinami będzie kontynuowana, ale będzie prowadzona w bardziej cywilizowany sposób. Dla Unii Europejskiej wygrana Bidena to duży pozytyw. Najpewniej Biden będzie chciał współpracować z Unią Europejską w hamowaniu zapędów Chin. Poza tym polityka USA stanie się bardziej przejrzysta i obliczalna, a dysputy handlowe nie będą prowadzone w drodze wojny handlowej.

Jeśli chodzi o stosunki USA–Polska, to przyjaźni, jaką obserwowaliśmy między rządem PiS i Trumpem, nie będzie. Zarówno Biden jak i demokraci są bardzo krytyczni w stosunku do działań w sferze praworządności i stosunku rządu do LGBT+. Nie znaczy to jednak, że Polsce taki wybór zaszkodzi. Trzeba pamiętać, że USA nie mają przyjaciół – mają tylko interesy i dlatego w stosunkach gospodarczo-militarnych nic się nie zmieni.

Wybory w USA przesłoniły to, że pandemia jesienią zaatakowała z furią. Kolejne kraje zaczęły wprowadzać lub zapowiadać lockdowny. W Polsce rząd wprowadził minilockdown i de facto zapowiedział, że może wprowadzić pełny lockdown („narodową kwarantannę"). W sposób oczywisty takie posunięcia zagrożą gospodarce, ale inwestorzy niespecjalnie się tym przejmowali.

Na giełdach panowała wręcz euforia. Można tutaj przytoczyć słowa Alana Greenspana z 1996 roku, który powiedział wtedy, że na rynkach panuje nieracjonalna przesada. Rzeczywiście tak było, bo wskaźnik C/Z (cena na zysk) indeksu S&P 500 przekroczył poziom 27, czyli był najwyższy od czasów pęknięcia bańki dotcomów. Czy to nie jest chore? Jest, ale jeśli pieniądze za nic („Money for nothing" ze znanej piosenki „Dire Straits") płyną potężną rzeką, a może nawet tsunami z rządów i banków centralnych, to rynki finansowe zachowują się irracjonalnie. Jeśli do tych darmowych pieniędzy doda się to, że od 20 lat kupowanie spadków dawało doskonałe rezultaty, to można zrozumieć, dlaczego „wszyscy" chcieli kupić akcje. Skala zwyżki była dość irracjonalna, nawet jak na całkowicie odrealnione giełdy.

Na GPW WIG20 wyszedł w połowie września dołem z wąskiego kanału trendu bocznego (trwającego od czerwca), generując sygnał sprzedaży. Jednak bardzo mocny zwrot przed i po wyborach w USA daje szansę na powrócenie do tego kanału (1740–1850 pkt). Od strony czysto technicznej wsparcie jest na 1506 pkt, a opór na 1684 pkt. Można tylko dodać, że u nas też mocno pomagały indeksowi akcje CD Projektu i Allegro (nasze FAANG), ale generalnie powody do zwyżki całego rynku są żadne. Świecimy jedynie światłem odbitym Wall Street.

Interesujące rzeczy działy się na naszym rynku walutowym. Po październikowej przecenie złoty błyskawicznie odzyskiwał stracony teren. Nie zaszkodziło naszej walucie to, że Rada Polityki Pieniężnej przełożyła posiedzenie z 4 na 6 listopada, co mogło rodzić oczekiwania na dalsze złagodzenie polityki monetarnej. Oczywiście pomagał złotemu wzrost kursu EUR/USD (ten rynek dyskontował wygraną Bidena). Nie zaszkodziło też wstępne porozumienie Unii Europejskiej mówiące o uzależnieniu środków z Funduszu Odbudowy od praworządności w danym kraju.

Potem pomogła złotemu RPP. Okazało się, że Rada nie podjęła decyzji o zmianie polityki monetarnej. Przed posiedzeniem mówiło się, że Rada może obniżyć do zera stopę główną, a może nawet wprowadzić ujemną stopę depozytową. To doprowadziło do kontynuacji umocnienia złotego i podniosła ceny akcji banków, dzięki czemu całkiem mocno zyskał WIG20. Tak więc RPP doprowadziła do sytuacji, którą od wielu miesięcy krytykuje: do umocnienia złotego, czyli do zmniejszenia konkurencyjności polskiej gospodarki.

Prognozy dla gospodarki światowej będą się pogarszały, bo pandemia łatwo nie ustąpi. Rozpoczął się jednak listopad, a z nim okres roku bardzo często dla akcji korzystny. Czekano też na szczepionkę na Covid-19 za kilka tygodni, a rozmowy na temat brexitu zaczęły zmierzać w dobrym kierunku. W USA wszyscy będą czekali na to, że Kongres wreszcie przyjmie pakiet pomocy, co też powinno podtrzymywać optymistyczne nastroje.

Ważne jest też to, że inwestorzy doskonale pamiętają, iż wiosenne lockdowny doprowadziły do potężnej przeceny na rynkach akcji, ale ci, którzy akcje sprzedali, bardzo źle na tym wyszli. Tak więc jedynie niestandardowe działanie Trumpa i coś na kształt wojny domowej w USA mogą teraz zaszkodzić obozowi byków. To, że rynki akcji są dramatycznie przewartościowane, zdaje się nie mieć na razie znaczenia. Kiedyś w końcu będzie miało, ale na razie inwestorzy posługują się Goethem, twierdząc – „trwaj chwilo, jesteś piękna".

Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek
Felietony
Złoty wciąż ma potencjał do aprecjacji, ale w wolniejszym tempie
Felietony
Jak wspominam debiut WIG20
Felietony
Wszystko jest po coś i ma znaczenie
Felietony
Znieczulica regulacyjna
Felietony
DORA – kluczowe wyzwania w zakresie odporności cyfrowej instytucji finansowych