Kto jest fair, a kto „pływa nago” w relacjach z inwestorami?

Wkrótce dowiemy się, jak mocno walka z koronawirusem uderzyła w podstawy firm.

Publikacja: 07.07.2020 05:00

Piotr Bieżuński, prezes zarządu, Nobili Partners

Piotr Bieżuński, prezes zarządu, Nobili Partners

Foto: materiały prasowe

Za nami już ponad trzy miesiące od wprowadzenia przez rządy ograniczeń, które sparaliżowały globalną gospodarkę. Zaczynamy widzieć – parafrazując słowa Warrena Buffetta – kto „pływał nago" także w odniesieniu do prowadzenia relacji inwestorskich przez spółki z GPW, w tym wypełniania przez nie obowiązków informacyjnych. Trudno bowiem wyobrazić sobie sytuację, która w jeszcze większym stopniu niż w okresie niepewności i nierównowagi w dostępie do informacji wymagałaby mądrej komunikacji.

W badaniu Nobili Partners dokładnie przyglądaliśmy się, jak spółki informują o wpływie wydarzeń związanych z koronawirusem na ich bieżącą działalność. Za nami m.in. analiza opublikowanych w tym czasie aż ponad 8 tys. raportów.

Optymistyczny wniosek jest taki, że aż 72 proc. spółek z głównego parkietu warszawskiej giełdy przynajmniej raz poinformowało inwestorów o tym, jak walka z koronawirusem wpłynęła i wpłynie na ich kondycję. Wśród opublikowanych przez nie niemal 700 koronaraportów znaleźliśmy takie, w których spółki informowały o dramatycznych decyzjach (np. wstrzymanie produkcji) albo wprowadzonych środkach ostrożności. Były też ogólne raporty, publikowane zwłaszcza w marcu i kwietniu, w których spółki wprost informowały, że na podanie precyzyjnych informacji jest jeszcze zbyt wcześnie. W każdym przypadku spółki te w mniejszym albo większym stopniu podtrzymywały jednak relacje ze swoimi interesariuszami, w tym akcjonariuszami.

Emitenci mają prawne obowiązki jak najszybszego ujawnienia wszelkich istotnych informacji o wpływie walki z pandemią na ich fundamentalne parametry, prognozy lub sytuację finansową. Ale warto odnotować działania dużej części spółek wychodzące ponad minimum – m.in. wideokonferencje dla inwestorów i analityków, dodatkowe telefoniczne briefingi dla dziennikarzy, specjalne sekcje na stronach internetowych czy prezentacje wynikowe z wyodrębnionymi sekcjami nt. skutków walki z Covid-19, wzbogacane również o informacje mniejszej wagi. Naprawdę wiele giełdowych spółek pokazało, że choć czasy są trudne, pamiętają o potrzebach informacyjnych swoich interesariuszy. Ale powstaje pytanie: co z pozostałą grupą 28 proc. emitentów z GPW, czyli ponad setką spółek, które milczą od początku zamrożenia gospodarki?

Oczywiście są firmy, które w ostatnich miesiącach nie raportowały, gdyż w żaden sposób nie odczuły wpływu sytuacji na działalność, ani negatywnego, ani pozytywnego. Nie zmienia to faktu, że inwestorzy mają obecnie znacznie zwiększone potrzeby informacyjne. Raport odnoszący się do sytuacji wskazałby na szacunek wobec nich. Milczenie i często zdawkowe informacje zawarte w raportach za pierwszy kwartał, prawdopodobnie wymuszone stanowiskiem nadzoru z początku marca, nie dają dobrego świadectwa.

Dane za drugi kwartał 2020 r. będą kluczowe nie tylko dla poznania obrazu stanu całej gospodarki. Pokłosiem kryzysu wywołanego epidemią będzie potrzeba dokapitalizowania wielu firm. Założyciele posiadający kontrolne pakiety akcji nieraz będą ratować dorobek życia, a opcja zwrócenia się do inwestorów o dodatkowe środki w drodze tzw. ratunkowej emisji akcji może okazać się jedyną.

Czy łatwiej będzie firmie pozyskać kapitał od inwestorów, którzy ufają zarządowi – takiemu, który w trudnych momentach zachowywał się wobec nich fair? Zajmuję się transakcjami, relacjami inwestorskimi i giełdowym compliance już ponad dwadzieścia lat i według mnie odpowiedź na to pytanie nasuwa się sama i jest oczywista.

Wkrótce dowiemy się, jak mocno walka z koronawirusem uderzyła w podstawy firm. Niecierpliwie będą czekać na dane również interesariusze spółek giełdowych, gdyż formalnie mają one czas na publikację wyników zawierających dane za kwiecień, maj i czerwiec, czyli z pierwszego półrocza, aż do końca września. A to bardzo odległy termin. Właśnie dlatego – właśnie w ramach budowania opartych o szacunek relacji z inwestorami – w pierwszym kroku warto zastanowić się, czy na pewno nasza spółka jest w stanie przygotować raport tylko na ostatnią chwilę, niemal sto dni po zamknięciu okresu.

Ale zarząd posiadający naturalną przewagę informacyjną ma również inną opcję: szybkiej publikacji w lipcu, np. tuż po złożeniu deklaracji podatkowych, raportu (informacji poufnej) typu profit warning, zawierającego wstępne wyniki. To decyzja, którą przepisy pozostawiły w jego rękach, wielka zaleta regulacji MAR. Zaleta, gdyż zapewnia spółce pełne prawo do kształtowania własnej polityki informacyjnej. Jeżeli więc przyśpieszenie publikacji raportu za pierwsze półrocze nie jest możliwe, to wciąż istnieje możliwość podniesienia poziomu relacji z inwestorami. A to może zaprocentować, gdy zacznie realizować się coraz częściej prognozowany scenariusz drugiej fali pandemii. Żyjemy w czasach, w których nie warto oszczędzać na prowadzeniu mądrej polityki informacyjnej.

Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek
Felietony
Złoty wciąż ma potencjał do aprecjacji, ale w wolniejszym tempie
Felietony
Jak wspominam debiut WIG20
Felietony
Wszystko jest po coś i ma znaczenie