Hodowanie innowacji

W ostatnich dekadach jednym z głównych czynników konkurencyjności polskich przedsiębiorstw były stosunkowo niskie koszty. Z różnych względów konieczne jest dziś poszukiwanie innych sposobów na zdobywanie nowych rynków. Sposobem takim może być przede wszystkim innowacyjność – tak w obszarze indywidualnym, jak i instytucjonalnym.

Publikacja: 07.02.2019 05:00

Mirosław Kachniewski, prezes zarządu, SEG

Mirosław Kachniewski, prezes zarządu, SEG

Foto: materiały prasowe

Rosnąca płaca minimalna, brak spójnej polityki imigracyjnej, zmiany demograficzne, zaniedbanie kształcenia zawodowego – to powody, dla których nasz podstawowy do niedawna zasób, czyli tania i wykwalifikowana siła robocza, ma obecnie raczej posmak historyczny. Jeśli do tego dodamy wysokie koszty energii, stosunkowo niskie zasoby kapitałowe oraz możliwe przesunięcia w strukturze popytu na produkty najbardziej przeciwdziałające zmianom klimatu, to się okaże, iż musimy znaleźć nowy czynnik konkurencyjności polskich przedsiębiorstw.

Jak można sobie poradzić, nie mając do dyspozycji pieniędzy, ludzi, surowców? Jak zrobić zakupy, jeśli sklepy są puste? Jak uruchomić urządzenie, które jest zepsute od nowości, względnie odmówi posłuszeństwa natychmiast po włączeniu? Kilkadziesiąt lat temu rozwiązywanie takich problemów było naszą specjalnością – każdy z nas, aby przetrwać, musiał codziennie dokonywać rzeczy z obecnej perspektywy niemożliwych lub przynajmniej nieprawdopodobnych. Przełożyło się to na eksplozję przedsiębiorczości lat 90., której rezultatem był rozkwit wielu biznesów początkowo garażowych, a z czasem coraz bardziej międzynarodowych, czy wręcz globalnych.

Dziś nie możemy liczyć na powtórkę tego scenariusza. „Naturalni innowatorzy" wychowani w gospodarce wiecznego niedoboru nie są obecnie tak kreatywni jak 30 lat temu z przyczyn biologicznych (co do zasady kreatywność jest odwrotnie proporcjonalna do wieku), energetycznych (najbardziej nawet napalone jednostki po trzech dekadach stają się wypalonymi) oraz motywacyjnych (nawet ci najbardziej głodni sukcesu są obecnie syci i nie muszą już nic nikomu udowadniać). Możemy liczyć na „dziedziczenie innowacyjności" w firmach rodzinnych, ale w stosunkowo małym zakresie – kwestia sukcesji jest tu dużym problemem nie tylko natury merytorycznej, ale często wręcz psychologicznej.

Konieczna jest zatem planowa „hodowla" innowatorów i innowacji. Poczynając od rekrutacji, poprzez właściwe prowadzenie potencjalnych innowatorów, aż do ich zaangażowania we wdrożenie nowych pomysłów. Innowacyjne przedsiębiorstwo potrzebuje innowacyjnych metod poszukiwania pracowników, tak aby zatrudniać osoby o otwartych głowach, chętne do szukania nowych rozwiązań, łączące spryt z intelektem i pewnym apetytem na ryzyko. Osoby te muszą wiedzieć, że mają prawo do błędu, będącego wszak nieodłącznym elementem eksperymentowania, ale jednocześnie muszą mieć naszkicowaną mapę, aby nie zabłądzić, poszukując nowej drogi. No i muszą mieć przekonanie, że ich pomysły nie zostaną ukradzione lub zmarnowane.

Oprócz właściwego zarządzania innowatorami konieczne jest więc też zarządzanie samymi innowacjami. Cykl zamknięty zostanie dopiero wówczas, kiedy dane rozwiązanie zostanie wdrożone i osiągnie sukces rynkowy. Konieczny jest zatem określony proces selekcji nowych pomysłów, wsparcia w ich realizacji oraz ich ochrony przed kopiowaniem przez konkurencję. I nie może się to odbywać w sposób doraźny, lecz wymaga usystematyzowania. Z oczywistych względów nie będzie możliwa realizacja każdego z innowacyjnych pomysłów, konieczne są zatem możliwie obiektywne kryteria podejmowania decyzji w tym zakresie oraz przekonujące wyjaśnienie, dlaczego dany projekt został odrzucony, tak aby nie zniechęcać innowatorów, których idee w danym momencie nie mogą być realizowane.

Przedstawione powyżej kluczowe zasady dotyczące zarządzania innowacjami w firmie wydają się oczywistą oczywistością, ale w praktyce nie mają one zastosowania. Prowadzone przez SEG i Crido badanie w tym zakresie wskazuje, iż w zdecydowanej większości spółek giełdowych innowacje „dzieją się same". Nie ma żadnej spójnej polityki w tej dziedzinie, nie ma żadnej osoby, która zajmowałaby się tą tematyką, choćby na 1/100 etatu. Co ciekawe, są to jednocześnie firmy wysoce innowacyjne, ale same „nie wiedzą, że mówią prozą". Te innowacje zaszyte są w modelu biznesowym, sposobie organizacji pracy, produkcie lub sposobie dystrybucji. Niekiedy są kopią rozwiązań zastosowanych w innych przedsiębiorstwach, ale jeśli kopia jest lepsza od oryginału, to w jakimś obszarze musi być innowacyjna, tylko sami innowatorzy nie zdają sobie z tego sprawy, a tym bardziej nie analizują natury danej innowacji czy możliwości jej rozszerzenia na inne procesy w spółce.

Zarządzanie innowacjami w spółkach giełdowych to temat wciąż niedoceniany. Mam nadzieję, że od lat konsekwentnie realizowany przez administrację program „trudny biznes" będzie wystarczającym czynnikiem pobudzającym kreatywność polskich przedsiębiorców do czasu, kiedy spółki wdrożą polityki innowacji. W przeciwnym razie czekać nas może trwała utrata konkurencyjności. Dlatego właściwe zarządzanie innowacjami jest kluczowe dla przetrwania wielu przedsiębiorstw.

27 lutego odbędzie się „I Forum Innowacji – zarządzanie innowacjami w spółce giełdowej". Więcej informacji na stronie www.seg.org.pl.

Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek
Felietony
Złoty wciąż ma potencjał do aprecjacji, ale w wolniejszym tempie
Felietony
Jak wspominam debiut WIG20
Felietony
Wszystko jest po coś i ma znaczenie
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Felietony
Znieczulica regulacyjna
Felietony
DORA – kluczowe wyzwania w zakresie odporności cyfrowej instytucji finansowych