Gospodarka hamuje, wyniki firm będą pod presją. Co z akcjami?

Skoro w czasie pięcioprocentowego wzrostu gospodarczego polskie spółki z trudnością poprawiały wyniki, to co dopiero będzie, gdy nastąpi schłodzenie?

Publikacja: 19.10.2018 14:00

Foto: GG Parkiet

Polska gospodarka hamuje. Świadczą o tym m.in. wskaźniki PMI, dane o nie tak udanej produkcji przemysłowej czy o zmniejszeniu zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. Mediana prognoz ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet" zakłada, że w przyszłym roku tempo wzrostu PKB może spowolnić do 3,6–4 proc. z nawet 5,2 proc. w tym roku. Jak to wpłynie na rynek akcji?

Czas na odrabianie strat?

Zacznijmy od USA, gdzie początek października przyniósł sporą przecenę, ale i tak rynki rozwinięte biją ostatnio te rozwijające się.

– Korekta indeksu S&P 500, która przyniosła prawie 7-proc. przecenę od historycznego szczytu z 20 września, wisiała w powietrzu. Cała paleta ryzyk dla światowego wzrostu gospodarczego związana z napięciami wywołanymi rosnącym protekcjonizmem w wymianie handlowej, normalizacją polityki pieniężnej przez kolejne banki centralne już w pierwszym półroczu spowodowała przecenę na rynkach rozwijających się. Amerykańskie giełdy jako jedyne pokazywały dodatnie stopy zwrotu od początku roku, stąd realizacja zysków po wyjściu na historyczne poziomy nie może dziwić – mówi Dariusz Świniarski, zarządzający w DM TMS Brokers. Wskazuje, że faktycznie spółki w USA notują teraz dobre wyniki, ale istnieje obawa, że spowolnienie na świecie dotknie w końcu i ten kraj, co uderzy w wyniki firm.

– Jesteśmy w dojrzałej fazie hossy przy relatywnie wysokich wycenach, zatem istnieje ryzyko głębszej korekty. Ostatnia przecena to efekt dostosowania wycen do wzrostu rentowności amerykańskich obligacji, a także obniżki prognoz wzrostu gospodarczego na świecie przez MFW przy dalszej normalizacji polityki pieniężnej przez Fed. Jednak dane z gospodarek są nadal bardzo dobre, a oczekiwana dalsza poprawa wyników przez spółki sprawia, że nie należy przekreślać hossy. Niewykluczone, że wzrost awersji do ryzyka możne się utrzymać w najbliższym czasie, mając wpływ na dalsze pogorszenie nastrojów na rynkach wschodzących. W dłuższym terminie nie wykluczałbym jednak relatywnie lepszego zachowania tych rynków względem rozwiniętych, a tym samym zawężenia rekordowo wysokiego dyskonta ich wycen – mówi Bartosz Pawlak, zarządzający w Baltic Capital TFI.

O ile jednak na rynkach rozwiniętych, głównie w USA, indeksy biją rekordy, o tyle u nas małe spółki pogrążają się w bessie, ale słabe są też mWIG40 i WIG20. Eksperci przyznają, że szczyt tempa wzrostu PKB jest już za nami.

– Jednak polski wzrost gospodarczy nadal będzie pozytywnie wyróżniał się tle krajów europejskich, a firmy powinny poprawiać wyniki. Wyceny w Polsce są relatywnie niskie i w znacznej części dyskontują spowolnienie, jednak do inwestycji należy podejść selektywnie. Z punktu widzenia poprawy wyników pozytywnie powinny się wyróżniać sektory finansowy i detaliczny. Zwróciłbym również uwagę na spółki energetyczne, gdzie niska baza z br. i dynamiczny wzrost cen energii elektrycznej mogą wpłynąć na poprawę wyników w przyszłym roku, jednak niewiadomą pozostaje decyzja dotycząca podniesienia taryf dla gospodarstw domowych – uważa Pawlak.

– Faktycznie oczekiwane jest wolniejsze tempo wzrostu gospodarczego, ale coś jednak skłania głównych akcjonariuszy, fundusze private equity i inwestorów strategicznych do ogłaszania wezwań na akcje małych i średnich firm – szczególnie w tych pierwszych panuje bessa. Oni zdają sobie sprawę, że gospodarka nie będzie tak silna, ale wciąż kładą duże pieniądze na delisting spółek. To pokazuje, że wierzą w nie i uważają, że jest tanio. Być może za trzy miesiące, gdy średnie kursy spółek jeszcze się obniżą i będą ogłaszane wezwania, będzie gra pod wyższe ceny i wzywający będą musieli je podnieść – mówi Jakub Menc, zarządzający w Skarbcu TFI.

O tym, że fundusze wcale nie są aż tak zdesperowane i nie oddają akcji za wszelką cenę, świadczą jego zdaniem ostatnie wezwania na Protektora, Polenergię i Decorę, na które odpowiedziało mało akcjonariuszy. Selekcja będzie ważna, ale według Menca jest wiele firm, które mogą się stać celem wezwań, szczególnie te mające przegląd opcji strategicznych.

Powiew pesymizmu

Bardziej sceptyczny jest Świniarski. – Nierównowagi w polskiej gospodarce narastają, co pokazuje napięty rynek pracy i presja kosztów zatrudnienia oraz cen surowców. Polskie spółki przespały okres prosperity, nie inwestując w rozwój innowacyjnych produktów i usług, co przy wygasaniu głównej przewagi konkurencyjnej, czyli niskich kosztów pracy, nie pozwala patrzeć w przyszłość z optymizmem. Perspektywy poprawy wyników naszych firm, szczególnie małych i średnich, są mgliste ze względu na potencjalne spowolnienie krajowej konsumpcji w wyniku narastania presji inflacji i ograniczenia wymiany handlowej z zagranicznymi partnerami – mówi ekspert DM TMS Brokers.

Przypomina o presji umorzeń jednostek uczestnictwa, co nie pozwala się odbić kursom spółek o niezłych fundamentach.

– Przy rewelacyjnej kondycji konsumenta, niskiej atrakcyjności lokat nie ma napływów do funduszy akcji. To gdy w gospodarce się pogorszy i do tego dojdą kolejne obciążenia konsumenta, to napływy nagle się pojawią? – pyta retorycznie Marcin Materna, dyrektor działu analiz Millennium DM. Jego zdaniem to nie jest dobry moment na zakupy akcji.

– Spółki nie są tanie, a zawsze na końcu cyklu były absurdalnie tanie i mimo to nikt nie kupował, a do tego raczej nie można mówić o dnie wyników, w niektórych branżach są one wciąż wysokie, w przemyśle – a tu kreowany jest PKB – pogarszają się i przyszły rok nie będzie lepszy. Jeśli wzrost PKB będzie hamował, nie należy oczekiwać poprawy wyników. Małe spółki są po prostu w większości nieprzygotowane do obecnego otoczenia gospodarczego i przez to słabiej reagują na zmiany. O niewielu można powiedzieć, że osiągnęły sukces, to m.in. Kęty, Kruk, kilka firm w segmencie gier, z sektora medycznego, kilkanaście perełek z przemysłu, deweloperzy, ale raczej tylko ci z pierwszej ligi, bo mniejsi radzą sobie słabiej. Większość nigdy nie była dobra albo miała tylko swoje pięć minut, często niewynikające z dokonań samej firmy, tylko z chwilowo sprzyjającego otoczenia. Dobrze sobie radzą quasi-monopoliści, choć nie wszyscy i nie tak, jak by mogli z powodu obecności państwowego głównego akcjonariusza, i sektor finansowy, gdzie dobrze wypadają ci więksi gracze – mówi Materna. – Fakt, że nie mamy do czynienia z totalnym zniechęceniem i część inwestorów wieszczy wzrosty w niedługim okresie, tylko dowodzi, że jeszcze nie jest na nie czas – puentuje ekspert Millennium DM.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty