100 lat minęło i nic mi nie wiadomo, żeby ktokolwiek na to pytanie odpowiedział. Autor „Przedwiośnia" wypominał, że polska literatura i sztuka są narodowe, bo tylko w narodzie są znane, że mają swój cel własny, to jest przetwarzania sztuki na piękno, a nie doraźny, w służbie codzienności i w celu wywoływania w niej zmian. Literatura nie jest od spraw politycznych, bo od tego jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a od spraw społecznych – jest minister spraw wewnętrznych. I dalej pisze: „W ciągu ostatniego ćwierćwiecza ubiegłego stulecia i na początku bieżącego trzykrotnie usiłowano wydobyć sztukę polska i literaturę piękną ze społecznej pańszczyzny oraz proklamować jej europejskie prawo do swobody. Było to usiłowanie Stanisława Witkiewicza , który w tym celu założył pismo »Wędrowiec« , później Stanisława Przybyszewskiego, który w tym celu założył pismo »Życie«, wreszcie Zenona Przesmyckiego , który w tym celu założył pismo »Chimerę«".
Od „Rzeczy Pięknych" do „Art & Business"
W Krakowie w 1918 roku, na powitanie niepodległości, ukazał się pierwszy numer miesięcznika „Rzeczy Piękne" poświęconego architekturze, sztukom plastycznym i przemysłowi artystycznemu. Wydawcą było krakowskie Muzeum Przemysłu, powstałe w 1868 roku, drugie po warszawskim muzeum przemysłowe na ziemiach polskich. Zwyczajem tamtych czasów przemysł i rzemiosło zawsze wiązano ze sztuką. Muzeum prowadziło warsztaty rzemieślnicze, które pełniły rolę szkoły artystycznej. W 1934 roku Muzeum Przemysłowe przekształcono w Muzeum Przemysłu Artystycznego, które upaństwowiono w 1951 roku.
W artykule wstępnym w „Rzeczach Pięknych", który zatytułowano „O potrzebie sztuki", redakcja pisma wypisała te same cele, z którymi 70 lat później zwracałem się do czytelników pierwszego numeru „Art & Business. Gazeta Aukcyjna" w lipcu 1989 roku.
„Art & Business" ma fascynującą historię i zakręcony rodowód. Polska Ludowa bankrutowała, inflacja wynosiła ponad 240 proc., dolar kosztował 11 tys. zł, dług państwa przekraczał 40 mld dolarów – a ja postanowiłem wykorzystać ten chaos i wydać pismo, które miało wykreować rynek sztuki oraz promować polską sztuką w kraju i na świecie. Na rynku poza sztuką nie było niczego, a jak powtarzał John D. Rockefeller – nie ma takiej katastrofy, na której nie można zarobić.
Inauguracyjny numer wypełniały pionierskie teksty animatorów rynku sztuki: Floriana Zielińskiego, kolekcjonera plakatów, który rozsławił polskich plakacistów w całej Europie; Wojciecha Makowieckiego – eksperta od grafiki czechosłowackiej, organizatora wystaw polskiej grafiki i plakatu w Pradze i Bratysławie, przyjaciela najwybitniejszych grafików czeskich i słowackich oraz Mariana Golki, socjologa sztuki.