Według raportu Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego i firmy badawczej EY polska branża poprawę innowacyjności uznaje za jedno z trzech najważniejszych wyzwań na najbliższą dekadę. Ankietowane firmy wskazały jednocześnie, że dla rozwoju w tym obszarze konieczne jest odpowiednie wsparcie finansowe, regulacyjne – np. w zakresie ulg podatkowych czy uproszczeń w rozliczaniu projektów – oraz wzmocnienie współpracy z nauką. Polska chemia woli przy tym opracowywać nowe rozwiązania samodzielnie, przy udziale własnych zespołów badawczych. To główny trend, choć wiele firm planuje też wykorzystać możliwość współpracy z naukowcami. Nieco mniej popularny jest model wdrażania innowacji wraz z partnerem biznesowym albo zakup gotowych rozwiązań.
– Z innowacyjnością nie jest u nas tak źle, choć statystycznie nie wygląda to różowo. Jeśli nie mamy wysokiego wskaźnika ochrony własności, którą tworzymy, to siłą rzeczy statystyka nie pokaże wszystkich naszych atutów. Wiele polskich firm zatrzymuje wypracowane rozwiązania dla siebie, nie publikuje ich i o nich nie rozmawia. Natomiast znaczenie rozwoju innowacyjności jest mocno zakorzenione w wielu firmach – przekonuje Tomasz Zieliński, prezes Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego. Podkreśla jednak, że nie zawsze jest to proste. – Jeśli firma musi wydać określoną pulę środków na dostosowanie się do kolejnych regulacji, to w pierwszej kolejności wykona ten obowiązek, niż wyda pieniądze na innowacje, żeby nie narazić się na kary – wyjaśnia Zieliński.
Szybszy rozwój
Największe polskie firmy chemiczne zwiększają wydatki na prace badawczo-rozwojowe. Budują i rozbudowują przy tym swoje centra badawcze, dzięki którym wprowadzają do sprzedaży nowe produkty i kreują rozwiązania usprawniające ich działalność. W Tarnowie trwa budowa za 88 mln zł Centrum Badawczo-Rozwojowego największej polskiej firmy chemicznej – Grupy Azoty. Inwestycja zakończy się w IV kwartale tego roku. Docelowo zatrudnienie znajdzie tam około 100 pracowników. Działalność nowego centrum ma się koncentrować m.in. na zaawansowanych materiałach, nowoczesnych produktach nawozowych i technologiach, a także wyrobach proekologicznych. Od 2020 r. na prace badawcze i rozwój innowacji chemiczna grupa chce wydawać 1 proc. swoich przychodów. Przy obecnej skali działalności oznacza to roczne nakłady rzędu 100 mln zł.
Aby rozwijać się szybciej, firmy coraz częściej decydują się na współpracę ze startupami. Grupa Azoty właśnie w ten sposób zdecydowała się wzmocnić ofertę innowacyjnych usług dla rolnictwa. Dzięki współpracy z polską firmą SatAgro otworzyła przed rolnikami zupełnie nowe możliwości. SatAgro to aplikacja internetowa, która umożliwia automatyczne przetwarzanie danych satelitarnych do monitoringu pól uprawnych oraz tworzenie elektronicznych instrukcji dawkowania nawozów, kompatybilnych z precyzyjnymi rozsiewaczami i opryskiwaczami większości producentów. Technologia ta zapewnia bezpośredni dostęp do obserwacji satelitami NASA, Europejskiej Agencji Kosmicznej, a także prywatnych operatorów. W efekcie rolnicy mogą korzystać z narzędzi przetwarzających oryginalne dane dotyczące poszczególnych pól uprawnych i pozwalających efektywnie zarządzać gospodarstwem.
– Zainteresowanie, z jakim spotkała się usługa świadczona przez SatAgro wśród klientów Grupy Azoty, pokazuje, jak wielki potencjał drzemie w polskich gospodarstwach rolnych w zakresie wykorzystania innowacyjnych technologii do efektywnego nawożenia upraw. To również potwierdzenie słuszności przyjętej przez Grupę Azoty strategii rozwoju oferty dla rolników w kierunku tzw. smart farmingu i optymalizacji produkcji rolnej, o której coraz częściej mówi się w kontekście podnoszenia produktywności tego sektora na świecie – podkreśla dr Wojciech Wardacki, prezes Grupy Azoty.