Obecnie rekordzistą w Polsce pod względem wysokości „złych długów" okazuje się przedsiębiorca budowlany z woj. świętokrzyskiego, z powiatu ostrowieckiego. Ma do oddania 60,5 mln zł. Z tej kwoty aż 40,2 mln zł zalega funduszowi sekurytyzacyjnemu, do którego trafiły należności pierwotnych wierzycieli, ponadto 20,2 mln zł – firmie konsultingowej, a 1,8 mln zł – ubezpieczycielowi.

Niewiele mniejszy jest dług firmy z woj. warmińsko-mazurskiego, z powiatu elbląskiego, działającej w branży IT. Zalega ze spłatą 50 mln zł, głównie sprzedawcom sprzętu RTV oraz maszyn i urządzeń. Trzeci w rankingu rekordzistów jest Śląsk, gdzie w powiecie żywieckim działa spółka akcyjna z branży zarządzania nieruchomościami. Ma do spłaty 28,1 mln zł.

W sumie firmy mają obecnie w KRD już 9,4 mld zł łącznego długu, co jest groźnym wskaźnikiem. – Płatności w gospodarce to obieg zamknięty, a kilkadziesiąt milionów złotych długu w przypadku jednego podmiotu to przygniatająca kwota – ostrzega Adam Łącki, prezes KRD BIG. – Zwłaszcza gdy chodzi o jednoosobową działalność gospodarczą. Stąd już prosta droga do upadłości – dodaje.

Tylko w pierwszej połowie tego roku zbankrutowały w Polsce 282 firmy. Co druga z nich była notowana w KRD w dniu ogłoszenia upadłości przez sąd. Ich łączne zadłużenie wynosiło 17,2 mln zł.

Gorzej, że złe długi przedsiębiorstw ciągle rosną i stanowią problem nie tylko dla samych dłużników, ale też dla wierzycieli. Obecnie już prawie 24 proc. firm skarży się, że inni nie płacą im czas. acw