W USA ustawa budżetowa wymaga 60 głosów w Senacie, a tej zazwyczaj nie ma jedna parta, nawet jeśli teoretycznie kontroluje wszystkie ośrodki władzy, jak obecnie Republikanie. Tym samym potrzebują oni kilku głosów Demokratów, dla których naturalnie jest to idealna okazja do zaistnienia politycznie. Demokraci jesienią ubiegłego roku ponieśli sromotną porażkę, nie tylko w wyborach prezydenckich, ale także w wyborach do Kongresu i przez pewien czas wydawało się, że nie mają na siebie pomysłu. Jednak w ostatnich miesiącach ich notowania zaczynają się poprawiać, a trzeba pamiętać, że w USA wybory prezydenckie przeplatają się z uzupełniającymi (najbliższe jesienią 2026), a więc kampania w zasadzie nie ustaje. Jeśli Republikanie stracą większość w którejkolwiek izbie, prezydentura Trumpa zostanie w znacznym stopniu sparaliżowana. Zatem obecna sytuacja jest dla Demokratów idealną szansą na zaistnienie. Oczywiście sytuacja jest delikatna. Demokraci próbują wymusić ustępstwa w finansowaniu ochrony zdrowia chcąc przedstawić się jako obrońcy klasy robotniczej, jednocześnie obwiniając Republikanów o paraliż, natomiast naturalnie ryzykują obrócenie tej narracji (blokujących finansowanie i przyczyniających się do zwolnień w administracji i zakłócenia działania państwa) przeciwko sobie.
Dlatego też rynek reaguje w sposób umiarkowany, wychodząc z założenia, że w końcu strony znajdą kompromis, bo po prostu będzie im się to opłacać. Tak naprawdę najmocniejsze reakcje mamy na rynku złota, gdzie dziś rano odnotowaliśmy kolejny rekord mimo próby korekty w dniu wczorajszym. To jednak nie do końca tak, że shutdown jest jakimś mocnym powodem takiego stanu rzeczy, a raczej świetnym pretekstem do podgrzania rynku, na którym mamy już etap „hossy różowych okularów”. Poza złotem widzimy raczej niewielkie reakcje: Wall Street pozostaje blisko maksimów, dolar nieco traci, ale trzeba zauważyć, że to jedynie korekta umocnienia z ubiegłego tygodnia.
Natomiast paraliż rządu oznacza dla rynków jedną istotną zmianę – brak publikacji danych przez agencje rządowe! Czyli przede wszystkim brak raportu NFP w tym tygodniu, gdyż wydaje się nierealnym, aby doszło do porozumienia do tego momentu. A akurat ten raport (po dwóch słabych publikacjach, które napędziły oczekiwania na cięcia stóp w USA) na notowania mógł mieć spory wpływ.
Wszystko to oznacza, że dzisiejsze dane nabierają większego znaczenia. Jeśli ma nie być piątkowego NFP, rynki skoncentrują się na dzisiejszym raporcie ADP (publikowany o 14:15 szacunek zmian zatrudnienia w sektorze prywatnym) oraz ISM (publikowany o 16:00 wskaźnik aktywności w biznesie, także z komponentem zatrudnienia). Pamiętajmy bowiem, że nie będzie publikacji jedynie pochodzących z rządowych źródeł.
O 8:55 euro kosztuje 4,27 złotego, dolar 3,63 złotego, frank 4,57 złotego, zaś funt 4,89 złotego.