O ile wczoraj wieczorem rynek żył tym co zrobił Fed (obniżka stóp procentowych o 50 pkt), tak w miarę upływu czasu emocje związane z tym wydarzeniem wygasały. Największe ruchy złotego widzieliśmy więc wczoraj. Nasza waluta wyraźnie umacniała się wobec dolara, ale też i innych waluty. Jeszcze rano próbowała kontynuować ten ruch, ale im dalej w las było z tym gorzej. Efekt był taki, że po południu za dolara płacono 3,84 zł, euro kosztowało 4,27 zł co oznacza, że są to poziomy, które można było obserwować wczoraj wieczorem. Nieco mocniejszy złoty był wobec franka, co może sugerować, że apetyt na ryzyko znów wzrósł, bo przecież frank traktowany jest jako bezpieczna przystań. Po południu trzeba było za niego zapłacić 4,52 zł czyli o 0,3 proc. mniej niż wczoraj.
Czytaj więcej
Amerykański bank centralny zaczął cykl luzowania polityki pieniężnej od cięcia stóp procentowych o 50 pb. Większość analityków spodziewało się obniżki tylko o 25 pb., ale traderzy w ostatnich dniach coraz mocniej grali na cięcie o 0,5 pkt proc.
Bank Anglii przeszkadza złotemu
Po wczorajszych atrakcjach związanych z Fedem, dzisiaj dostaliśmy dane z polskiej gospodarki. Rozczarowanie można uznać m.in. dane o produkcji przemysłowej. Nie miały one jednak większego przełożenia na notowania złotego. Dzisiaj także mieliśmy decyzję Banku Anglii w sprawie stóp procentowych. W tym przypadku pozostały one bez zmian, ale trzeba pamiętać, że Bank Anglii już wcześniej rozpoczął obniżki. Czwartkowa decyzja umocniła jednak funta. Do złotego zyskiwał on 0,2 proc. i wyceniany był na 5,,08 zł.
Jutrzejszy kalendarz jest raczej ubogi. Trzeba jednak pamiętać o dniu „trzech wiedźm”. To zjawisko dotyczy jednak przede wszystkim rynków giełdowych.