Ich wspólny mianownik to sygnał, że stopy procentowe pozostaną wysokie przez dość dłuższy czas, a być może zostaną jeszcze podniesione (za tym wyraźnie opowiedziała się Loretta Mester). FED powtórzył, że celem jest dbanie o stabilność cen (a więc sprowadzenie CPI do celu), ale i też rynek pracy. To jednak wydaje się być dość trudne, gdyż rynki zaczynają coraz bardziej dostrzegać, że w ostatecznym rozrachunku polityka monetarna może okazać się nazbyt restrykcyjna, a gospodarkę może czekać poważniejsze spowolnienie. Problem w tym, że to czego zaczyna się obawiać reszta świata (wystarczy zerknąć na zachowanie się cen miedzi, które zazwyczaj bywają dobrym barometrem), nie widać na razie po amerykańskich danych - wczorajszy ISM dla przemysłu wypadł we wrześniu lepiej od szacunków, a subindeks zatrudnienia powrócił ponad barierę 50 pkt., co ponownie każe się zastanowić nad tym, jakie zobaczymy dane Departamentu Pracy za kilka dni. Reakcją rynków na to wszystko są dalsze wzrosty rentowności obligacji - dzisiaj 10-letnie sięgnęły poziomu 4,68 proc., który nie był widziany od 2007 r. To uderza w giełdy (chociaż indeksy na Wall Street nie złamały kluczowych wsparć z ostatnich dni) i faworyzuje dolara.
Amerykańska waluta wczoraj wieczorem zyskiwała na szerokim rynku i dzisiaj ten ruch jest kontynuowany, chociaż widać pewne próby jego wyhamowywania. Najsłabiej wypadają waluty Antypodów (RBA pod przewodnictwem nowej prezes Michelle Bullock pozostawił stopy na poziomie 4,1 proc., co było zgodne z oczekiwaniami), oraz korona norweska i dolar kanadyjski (szkodzi taniejąca ropa). Słaby jest też szwajcarski frank, gdyż rynek zauważa, że SNB nie ma już zbytnio powodów do utrzymywania "jastrzębiej" retoryki - inflacja CPI spadła we wrześniu o 0,1 proc. m/m. Stabilne pozostają euro i funt, a jedyną walutą, która dzisiaj minimalnie zyskuje wobec dolara, jest jen. Bliskość bariery 150 jenów za dolara robi swoje - USDJPY nie przetestował tego poziomu, gdyż rynek ma obawy przed ewentualną interwencją. Niemniej przemawiający w nocy przedstawiciel japońskiego resortu finansów, dał do zrozumienia, że decydenci nie przywiązują się do konkretnego poziomu, który mówi o tym, że waluta jest nazbyt słaba.
Dzisiaj w kalendarzu nie ma wielu danych - po południu poznamy odczyty JOLTS z rynku pracy za sierpień (godz. 16:00), a wieczorem o godz. 22:40 dane API dla rynku paliw.
EURUSD - odbicie po nowym dnie
EURUSD ustanowił dzisiaj nowy dołek w trendzie spadkowym trwającym od połowy lipca - przy 1,0459. Obecnie obserwujemy próbę odbicia, która wyhamowała przy poziomach minimów z 27 i 28 września (1,0485-90). Czy to zapowiedź, że po południu trend spadkowy będzie kontynuowany? Trudno to ocenić - wiele będzie zależeć od zachowania się indeksów na Wall Street (czy podejmą próbę odbicia w górę), oraz danych JOLTS. Tą szeroką miarę rynku pracy poznamy o godz. 16:00. Rynek spodziewa się odczytu na poziomie 8,81 mln w sierpniu. Dane mocno powyżej tego poziomu pokażą, że rynek pracy pozostaje zaskakująco mocny - to przesłanka za tym, aby FED kontynuował restrykcyjne podejście - dane poniżej będą sygnalizować, że schładza się on szybko, co być może wymusi na decydentach pewne zmiany w podejściu w 2024 r.
Wykres dzienny EURUSD