Oznacza to, że od początku tygodnia dolar wzmocnił się względem złotego o ponad 5,4 proc. Eksperci przyczyn takiego stanu rzeczy upatrują przede wszystkim w obecnej sytuacji europejskiej gospodarki. W Europie, z powodu większego uzależnienia od Rosji, rosnące ceny surowców energetycznych oraz widmo kryzysu tej zimy bardziej zagrażają UE niż np. Stanom Zjednoczonym. Czynniki te wpływają również na słabnącą walutę Wspólnoty, która ciągnie za sobą także inne lokalne waluty w regionie.

- Praprzyczyną obecnej sytuacji jest skomplikowana sytuacja europejskiej gospodarki, gdzie ryzyko recesji jest większe niż w USA, co przynajmniej po części wynika z dużych problemów z dostępnością (i cenami) surowców energetycznych – wyjaśnia analityk XTB Przemysław Kwiecień.

Rodzimej walucie nie pomogła również wczorajsza decyzja Rady Polityki Pieniężnej o podwyżce stóp procentowych o 50 punktów bazowych. Była ona niższa niż spodziewali się ekonomiści (większość prognozowała wzrost o 75 pb), co pokazuje, że Rada dostrzega widmo nadciągającej recesji.

Sytuację na rynku walutowym dzisiejszego dnia zmienić mogą dwa wydarzenia: konferencja prezesa NBP Adama Glapińskiego oraz dane z amerykańskiego rynku pracy. Jeśli te drugie okażą się dobre, może to oznaczać, że Fed będzie mógł podtrzymać narrację mówiącą o stanowczej walce z inflacją, co przełoży się na dalsze umacnianie dolara.