W zeszłym tygodniu brytyjska waluta radziła sobie dobrze, gdyż w temacie Brexitu zaczęły się nieformalne przepychanki z politykami UE. Ci grozili, że formalnie ustosunkują się do ewentualnej linii negocjacji dopiero w czerwcu, a także domagali się, że najpierw, Wielka Brytania powinna wpłacić 60 mld EUR w ramach składek do unijnego budżetu. Spekulowano też o tym, że konkretne propozycje nt. możliwej współpracy po Brexicie, nie pojawią się przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi w Niemczech. Wydawało się, zatem, że proces negocjacji ulegnie opóźnieniu, chociaż wcześniej brytyjscy politycy zapewniali, że złożą formalne wnioski w marcu. Dzisiejszą zapowiedzią, że będzie to 29 marca, premier May pokazuje tym samym, że chce nadawać kierunek potencjalnym rozmowom. Tylko, czy to się uda? Jakiekolwiek sygnały, że 2-letni termin na zakończenie negocjacji może być zagrożony, mogą mieć negatywne przełożenie na funta.
Druga kluczowa sprawa, to ostatnie posiedzenie Banku Anglii, gdzie Kristin Forbes opowiedziała się za podwyżką stóp, a komunikat po spotkaniu sugerował, że może pojawić się więcej dysydentów, jeżeli dane będą się poprawiać. Jutro rano poznamy dane nt. inflacji CPI i PPI za luty, a w czwartek odczyty sprzedaży detalicznej. Konsensus dla CPI to 2,1 proc. r/r i 1,8 proc.r/r dla bazowej – tylko wyższe odczyty mogą pomóc funtowi. Inaczej obawy związane z Brexitem będą silniejsze.
Ciekawy układ w perspektywie kilku tygodni prezentuje się na EUR/GBP. Im mniejsze będą obawy związane z wyborami we Francji, a większe ryzyko przepychanek wokół negocjacji dotyczących Brexitu, tym większe będą szanse na wzrosty EUR/GBP, który zaczyna wyglądać interesująco na tygodniowych wskaźnikach.
Wykres tygodniowy EUR/GBP