Po tym jak w piątek prezydent USA Donald Trump zatwierdził listę 1102 chińskich produktów wartych 50 mld USD, na które USA nałożą 25-proc. cła, natychmiast odpowiedziały na to Chiny, ogłaszając, że one także nałożą 25-proc. cła na 659 rodzajów amerykańskich towarów, również wartych 50 mld USD. Rynki finansowe z dużym niepokojem patrzą na „rozkręcającą” się wojnę handlową pomiędzy USA i Chinami. Według doniesień medialnych Amerykanie pracują już nad kolejnymi cłami na chińskie towary, tym razem warte 100 mld USD, a główny przedstawiciel ds. handlu USA Robert Lighthizer zapowiedział także nałożenie w ciągu dwóch tygodni ograniczeń na chińskie inwestycje w Stanach. To także zapewne spotka się z odwetem Chin.
Eskalacja napięcia pomiędzy tymi dwoma ogromnymi państwami nie pozostanie bez wpływu na globalną gospodarkę, a to z kolei będzie determinować decyzje głównych banków centralnych. Poniedziałkowa sesja przyniosła wzrost pary EUR/USD (w okolice 1,1600) oraz niewielkie spadki rentowności na rynkach bazowych (bundów o ok. 1 pb, amerykańskich treasurys o ok. 1–2 pb). Wzrost awersji do ryzyka negatywnie przełożył się na notowania złotego wobec euro. Kurs EUR/PLN poruszał się w poniedziałek w okolicach 4,29 (chwilowo w okolicach 4,30). Rentowności polskich papierów skarbowych, podążając za rynkami bazowymi, spadały wzdłuż całej krzywej o ok. 1–3 pb.