Problem „kredytów frankowych" dla polskich banków nie jest nowy, ale na rynku złotego nie było o nim słychać od kilku lat. Dominowała percepcja, że spadek udziału kredytów z ekspozycją na ryzyko walutowe zmniejsza znaczenie tego czynnika. Ponieważ jednak w sądach toczą się sprawy klientów banków i jedna z nich zaowocowała zapytaniem do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, pojawiły się obawy, iż dojdzie do masowych unieważnień lub zmian umów, co oczywiście dla samych banków będzie bardzo kosztowne. Obawy te wzmogła opinia rzecznika TSUE, generalnie bardzo dla banków niekorzystna. Przedwczoraj popołudniem ukazała się niewiążąca analiza Sądu Najwyższego, w duchu wypowiedzi rzecznika TSUE, iż właściwym jest uznanie kredytów indeksowanych do CHF jako złotowych (oprocentowanych jednak według LIBOR CHF!). Choć do wyroku TSUE jeszcze zapewne przynajmniej miesiąc, część inwestorów postanowiła nie czekać i rzuciła się do wyprzedaży akcji banków, ten sam czynnik był też paliwem osłabiającym złotego. Na parze CHFPLN mamy na razie wyraźny trend wzrostowy, w ramach którego docieramy do lokalnego szczytu z lipca 2015 roku, gdzie jednocześnie wypada równość impulsu do tego sprzed roku. Jednak należy pamiętać, że CHFPLN jest parą wybitnie krzyżową i taki opór sam w sobie (bez zmiany nastrojów globalnych lub ustąpienia lokalnych obaw) ma nikłe szanse na zatrzymanie wzrostów.
Co ciekawe analiza SN, określana mianem pracy naukowej, krytykowana jest nie tylko przez banki, ale także przedstawicieli „frankowiczów" jako niespójna i mogąca spowodować chaos w przypadku innej interpretacji pewnych zapisów przez TSUE. Tym niemniej bez dwóch zdań był to na rynku złotego wiodący czynnik. W jaki sposób wyrok TSUE może złotemu zaszkodzić? Teoretycznie banki zmieniające umowy redukowałyby skalę zabezpieczeń walutowych, zgłaszając popyt na CHF. Pamiętajmy jednak, że nawet niekorzystny dla nich wyrok TSUE nie oznacza zmian umów z automatu – w każdym indywidualnym przypadku potrzebna byłaby decyzja sądu, cały proces zostałby więc rozłożony na lata. Naszym zdaniem, reakcja rynku jest zatem przesadzona, a temat stanowi pożywkę spekulacyjną dla inwestorów zagranicznych. Jednak w kontekście globalnym, gdzie celowe osłabianie juana ciąży walutom rynków wschodzących (szczególnie wobec wypowiedzi amerykańskiego Departamentu Skarbu, iż na razie interwencja w celu osłabienia dolara nie jest rozważana), nie można wykluczyć dalszego osłabienia polskiej waluty do czasu publikacji wyroku.
Dziś w kalendarzu dwa kluczowe raporty to inflacja z Niemiec (14:00) oraz drugi odczyt PKB z USA za drugi kwartał (14:30). Dane o inflacji z Hiszpanii za sierpień wypadły bardzo blado (+0,4% wobec oczekiwań 0,6%), co nie wróży dobrze europejskim walutom. O 9:10 euro kosztuje 4,3977 złotego, dolar 3,9693 złotego, frank 4,0446 złotego, zaś funt 4,8395 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB