Tydzień zaczynamy bez nowego lockdownu, a zatem inwestorzy mają chwilę na pozbieranie myśli. Oczywiście sytuacja w Europie pozostaje trudna, a wprowadzone w największych gospodarkach ograniczenia odbiją się na gospodarce (konsensus podany przez Financial Times wskazuje na spadek PKB w czwartym kwartale o 2,3% w strefie euro), ale przynajmniej lawina złych wiadomości nieco ustała. Co więcej, pojawiły się pewne pozytywne i to na froncie danych makro. Ubiegły tydzień zakończyliśmy niezłymi danymi z USA dotyczącymi nastrojów konsumentów i bardzo mocnym indeksem Chicago PMI, obecny zaczęliśmy wzrostami indeksów PMI dla Chin i Japonii. Pokazuje to, że gdyby nie druga fala pandemii (najbardziej dotkliwa na razie w Europie, choć także nasilająca się w USA), sytuacja gospodarcza skłaniałby do konstruktywnego optymizmu.
Teraz powstaje pytanie, czy stabilizacji rynków nie zaszkodzą wybory w USA, które będą mieć miejsce już jutro. W sondażach prowadzi Joe Biden, który faworytem inwestorów nie jest, ale rynki oswoiły się już z możliwością jego wygranej i choć długofalowo jego prezydentura może zaciążyć giełdom, jego wybór nie powinien doprowadzić do panicznej reakcji. Wciąż nie brakuje głosów, że sondaże mogą zawieść podobnie jak w 2016 roku i Donald Trump może wygrać (choć aby tak się stało błąd w sondażach musiałby być znacznie większy), co rynki przyjęłyby zapewne z entuzjazmem. Najgorszy scenariusz to brak klarownego wyniku. W tym roku wiele głosów już zostało oddanych i niektóre stany (jak choćby kluczowa Floryda) liczą je od dwóch tygodni, ale niektóre zaczną je dopiero liczyć od jutra. Jeśli wynik będzie niejasny, a różnice niewielkie należy spodziewać się sporej nerwowości i krótkoterminowo to dla rynków scenariusz najgorszy.
W ubiegłym tygodniu EBC osłabił nieco euro względem dolara, ale para EURUSD zbliża się do ważnego wsparcia na poziomie 1,16 a ryzyko polityczne może oddziaływać na dolara niekorzystnie, jednocześnie podnosząc zmienność notowań. Na razie na rynku złotego widać stabilizację, ale złoty jest słaby i wbrew temu co się dzieje na giełdach, nie widać to chęci na odrabianie strat. Może to oznacza, że poziom 4,60+ za euro może zagościć na dłużej. O 9:25 euro kosztuje 4,6133 złotego, dolar 3,9683 złotego, frank 4,3221 złotego, zaś funt 5,1077 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB