Sondaże po raz kolejny nie doszacowały Trumpa. Największe stany, które musiał wygrać – Teksas i Florydę, wygrał dość bezpieczną różnicą głosów. Wziął też Ohio, bez którego nie wygrał żaden republikański prezydent. Na ten moment czekamy na wyniki z sześciu stanów i w pięciu z nich prowadzi Trump. Najmniej istotnym jest Nevada, gdzie oczekiwano wygranej Trumpa, ale prowadzi tam Biden. Jeśli wygra Nevadę wystarczy mu wygrana w Pensylwanii. Jeżeli przegra Nevadę, musi wygrać dowolne dwa z pozostałych pięciu stanów. Problem Bidena polega na tym, że w każdym z tych stanów droga do wygranej jest bardzo stroma. Albo większość głosów została już przeliczona (Georgia i Płn. Karolina), albo strata jest duża. Biden musi liczyć że nieprzeliczone i ciągle napływające głosy listowne będą głównie dla niego. Cały czas jest to możliwe, a na przykład wspomniana Pensylwania jeszcze do piątku czeka na głosy (o ile zostały wysłane do wczoraj)! To zaś oznacza, że wyniku wyborów możemy nawet nie poznać w tym tygodniu.
To co wydaje się pewne, to podział władzy w Kongresie. Wczoraj dolar tracił, bo rynek szykował się na „Blue Wave" – pełnię władzy Demokratów, która oznaczałaby jeszcze większy deficyt i presję na dolara. Demokraci prawdopodobnie utrzymają Izbę Reprezentantów, ale równie prawdopodobnie nie uda im się przejąć Senatu. I to wystarcza rynkom, aby kierować się w stronę dolara. Dla giełd wybór prezydenta będzie ważny – ewentualna wygrana Bidena zostałaby odebrana negatywnie. Jednak przy obecnych poziomach indeksów i otoczeniu gospodarczym, jakikolwiek układ z podziałem władzy trudno uznać za bardzo optymistyczny.
Poza wyborami mamy mieszankę dobrych informacji gospodarczych z Azji (wzrost PMI w Chinach i Indiach) oraz złych z Europy (nowe ograniczenia w Holandii, Grecji i na Węgrzech). Chwilowo to wszystko jednak jest w cieniu wyborów. O 8:10 euro kosztuje 4,6008 złotego, dolar 3,9500 złotego, frank 4,3081 złotego, zaś funt 5,1193 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB