Piątkowe dane z USA okazały się sporym negatywnym zaskoczeniem. Z gospodarki wyparowało 140 tysięcy miejsc pracy i był to pierwszy spadek od wiosny 2020 roku. Przypomnijmy, iż wiosną doszło do załamania zatrudnienia w wyniku lockdownu, ale później część „przejściowo" zwolnionych osób wracała do pracy. Ten proces został jednak zatrzymany po części dlatego, że w USA nie została zatrzymana pandemia. Wydwałoby się, że to nie są dobre informacje, ale nie przeszkodziły one w zamknięciu pierwszego tygodnia handlu na historycznych maksimach dla Wall Street. Pretekstem są wyniki wyborów w Georgii, gdzie trochę nieoczekiwanie Demokraci wygrali, przejmując Senat. Teraz prezydent i Kongres będą mogli zafundować gospodarce dowolnie duży pakiet wsparcia i Biden faktycznie po danych wyszedł do inwestorów z takim przekazem. Na Wall Street panuje przekonanie, że duża część wysłanych do ludności czeków trafi właśnie na rynek akcji, więc wyceny windowane są nadal. Nikt specjalnie nie przejmuje się jakie będzie miało to konsekwencje dla zadłużenia, ani co będzie, gdy po kilku miesiącach wpływ kolejnego giga-pakietu wygaśnie. Impreza na rynkach trwa w najlepsze. Dziś rano co prawda nieco nastroje schłodziły informacje o tym, że Demokraci wcale nie zamierzają być łagodniejsi w relacjach z Chinami, ale na razie nie wydaje się, aby miało to mieć trwały wpływ na koniunkturę.
Kipiącą gotówkę widać dokładnie na rynku kryptowalut, nie tylko w notowaniach Bitcoina, który w piątek przekroczył cenę 41 tys. dolarów, ale także w przypadku wielu innych przykurzonych do niedawna „altów", które zyskują drastycznie w zasadzie bez jakiejkolwiek namacalnej przyczyny. Poniedziałek przynosi w tym segmencie rynku ostrą korektę, która jednak wytraciła już nieco impetu.
Na rynku złotego początek roku przyniósł uspokojenie. Z jednej strony euforia rynków globalnych tradycyjnie sprzyja złotemu. Z drugiej, brak aktywności NBP sugeruje, że bankowi centralnemu zależało na słabym złotym na koniec 2020 roku. Kurs EURPLN w zasadzie zniósł efekt interwencji (zarówno słownych jak i faktycznych), więc będzie ciekawe, czy wywoła to jakiekolwiek działania. O 9:40 euro kosztuje 4,5207 złotego, dolar 3,7060 złotego, frank 4,1775 złotego, zaś funt 5,0062 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB