W szczególności że idealnie komponowała się z rodzącymi się na świecie reflacyjnymi trendami, tj. oczekiwaniami wzrostu inflacji, które finalnie zadecydują o normalizacji polityki pieniężnej. W rezultacie rentowność dziesięciolatki przejściowo zwyżkowała do nawet 1,39 proc., tj. o 8 bps w stosunku do otwarcia. Ostatecznie długi koniec krzywej zakończył dzień na poziomie 1,35 proc. Tuż po odczycie inflacji kurs EUR/PLN wyznaczył dzienne minimum na poziomie 4,4790. Wspomniane procesy reflacyjne są najnowszym trendem. Poza oczekiwaniami wyższej inflacji rynek rozgrywa scenariusz przyspieszenia wzrostu gospodarczego na świecie, w sytuacji gdy program szczepień przeciwko Covid-19 nabiera tempa. Efektem ogólnym jest poprawa nastrojów premiująca bardziej ryzykowne aktywa. W kolejnych dniach zakładam zatem kontynuację umocnienia złotego, choć w ograniczonym przez poziom 4,46 zakresie. Hamulcem w aprecjacji złotego będzie kwestia wciąż prawdopodobnych interwencji NBP oraz możliwej konwersji walutowych kredytów hipotecznych. Na rynku obligacji zakładam stabilizację rentowności na bieżących poziomach. O krótkoterminowych losach tego rynku zadecyduje postawa NBP podczas przetargu odkupu długu. Jeśli bank centralny zdecyduje się na solidny odkup papierów, będziemy świadkami wypłaszczenia krzywej dochodowości. ¶