Nowy tydzień rozpoczynamy ze słabszym dolarem na szerokim rynku. Korektę wcześniejszej siły amerykańskiej waluty można przypisać odreagowaniu na rynkach akcji - piątek był drugim z kolei dniem odbicia na Wall Street, co doprowadziło do wymazania większej części spadków z wtorku i środy. Wydaje się, że zmniejszyły się obawy związane z wpływem zbliżającego się sympozjum FED w Jackson Hole na rynki finansowe - zresztą jego formuła została zmieniona na wirtualną za sprawą obaw związanych z pandemią. Agencje cytują wypowiedź "jastrzębiego" członka FED, Roberta Kaplana, który przyznał, że Delta może mieć pewien wpływ na gospodarkę i być może wpłynie to na politykę monetarną, ale jak dodał nie ma powodów, aby Rezerwa Federalna miała nie rozpoczynać procesu taperingu (ograniczenia skupu aktywów). Niemniej tego typu wątek w przestrzeni publicznej może nakręcać spekulacje, że Powell znajdzie jednak wymówki do tego, aby nie zapowiadać w piątek potencjalnej decyzji o taperingu na wrześniowym posiedzeniu FED.
Poniedziałek to dzień ze wstępnymi odczytami indeksów PMI za sierpień. Te dla strefy euro nie wypadły najlepiej - wskaźnik dla przemysłu cofnął się do 61,5 pkt. z 62,8 pkt., a usługowy minimalnie spadł do 59,7 pkt. Widać negatywny wpływ problemów z łańcuchami dostaw w przemyśle, oraz obaw związanych z wirusem Delta w usługach. Niemniej EURUSD podtrzymuje wcześniejsze wybicie ponad poziom 1,17 (silnym oporem może być linia trendu spadkowego przy 1,1740). W grupie G-10 najmocniej rosną dzisiaj te waluty, które wcześniej traciły - Antypody, oraz skandynawskie.
OKIEM ANALITYKA - wirtualne sympozjum to już co innego?
Ze względu na rosnącą falę nowych przypadków COVID w USA i Europie, w weekend podjęto decyzję o zmianie formuły zaplanowanego sympozjum w Jackson Hole na wirtualną, co może zmniejszać wagę tego wydarzenia. Informacja ta zbiegła się ze słowami "jastrzębiego" Roberta Kaplana, który nie wykluczył, że gdyby sytuacja wokół wariantu Delta miałaby utrzymywać się dłużej, to może przełożyć się to na gospodarkę i tym samym wpłynąć na optykę działań FED. "Jastrząb" z Dallas bronił jednak wątku taperingu, który powinien rozpocząć się tak szybko, jak to możliwe. Co jednak na to powiedzą "gołębie", tacy jak Jerome Powell? Piątkowe wystąpienie szefa FED może być bardzo ogólnikowe, bez naprowadzenia na konkretne terminy. To przesunie oczekiwania wokół taperingu na grudzień, a nawet początek przyszłego roku. Zmniejszą się też oczekiwania, co do tego, że proces całkowitego wygaszenia skupu w ramach QE mógłby być szybki - być może będzie to rok, a nawet dwa lata.
Co na to rynki? Czy w sytuacji, kiedy COVID może wpłynąć na postawę kluczowych decydentów, to powinniśmy się z tego "cieszyć", gdyż okres szalonej hossy napędzanej drukowanymi dolarami z FED się wydłuży? Ta fala pandemii może być inna - poza Azją, która miała niski odsetek szczepień - reszta świata nie decyduje się na powrót restrykcji tłumacząc sie względnie niską śmiertelnością. Tym samym inwestorzy nie będą mogli zagrać znanym sobie schematem, wręcz odwrotnie - w końcu powróci normalność, ale pod kątem podejścia do ryzyka jakie niesie ze sobą pandemia. Być może, zatem jesteśmy w momencie, kiedy trzeba się będzie zmierzyć z dłuższą falą risk-off, która przyniesie korektę na giełdach, oraz ucieczkę w stronę dolara.
USDNOK - wyraźne cofnięcie z podwójnego szczytu
Czy rynek przypomniał sobie, że we wrześniu Norges Bank może zdecydować się na podwyżkę stóp procentowych? Niewątpliwie jest to jeden z głównych czynników, który może powodować, że korona norweska będzie zachowywać się lepiej w sytuacjach globalnej słabości dolara. Jednak, to co będzie się działo z USD będzie zależeć od tego, jak rynek zinterpretuje wystąpienie szefa FED podczas sympozjum w Jackson Hole w najbliższy piątek. Do tej pory panowało przekonanie, że może być ono wstępem do wrześniowego taperingu. Wzrost obaw związanych z COVID sprawia jednak, że Jerome Powell może mówić ogólnikami, tym samym odsuwając wątek redukcji QE bardziej na późniejszą jesień. Tyle, że jeżeli rynki zaczną bać się COVID, to tym razem nie musi to wcale być czynnik zachęcający do podejmowania większego ryzyka, spekulacji, jak to miało miejsce wiosną. Dlaczego? Bo z nawrotem fali pandemii nie idzie przywracanie obostrzeń, tylko zupełnie inne ryzyka, których wpływ może nie być łatwy do oceny.