Elementem rozwoju polskiej branży elektromobilności miałaby stać się produkcja elektrycznych samochodów, dzięki której do 2030 r. powstałoby 21 tys. nowych miejsc pracy. Wsparciem tej części sektora mogą okazać się inwestycje z Chin – stwierdza raport Instytutu Jagiellońskiego „Polska hubem pojazdów elektrycznych?”.
Przyczynić mają się do tego już realizowane i planowane inwestycje: uruchomiona produkcja w tyskiej fabryce koncernu Stellantis elektrycznego Jeepa Avengera, a także planowana budowa fabryki polskiego elektryka Izery. Instytut Jagielloński zwraca także uwagę na szanse, jakie dałaby współpraca z firmami z Chin. Koncern Geely ma dostarczyć platformę do Izery i chce rozwijać produkcję własnych elektryków w Europie. Przy tym Chiny są dziś największym producentem e-samochodów na świecie, podobnie jak baterii do nich. W 2022 r. udział chińskich elektryków w globalnym rynku aut bateryjnych wyniósł 39 proc., wyprzedzając o 13 pkt proc. udział producentów z USA.
Polskim problemem jest jednak słabe przygotowanie przemysłu motoryzacyjnego do elektrycznej transformacji. Z danych Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych wynika, że choć Polska z wynikiem 12,3 mld USD jest na dziesiątym miejscu na świecie wśród eksporterów części motoryzacyjnych, a liczba produkujących je firm sięga 2,5 tys., to zdecydowana większość produkcji nakierowana jest na napędy spalinowe. Z kolei według badania przeprowadzonego w 11 krajach Europy przez Exact Systems w końcu ub.r., zakłady w Polsce znacznie mniej angażowały się w działalność lub badania w obszarze elektromobilności niż w innych krajach.
Tymczasem ocenia się, że rozwój elektromobilności w Europie będzie mocno przyspieszał. Według danych EY i Eurelectric liczba samochodów o napędzie elektrycznym wzrosła w 2022 r. na całym świecie do 26,8 miliona. Natomiast prognozy zakładają, że w 2023 r. ich sprzedaż wyniesie 14,3 miliona sztuk, a do 2030 r. obrót pojazdami bateryjnymi i hybrydami plug-in będzie stanowić ponad połowę sprzedaży wszystkich nowych samochodów na świecie. Nastąpi to trzy lata wcześniej niż dotąd zakładano, a w Europie sprzedaż elektryków już w 2027 r. może przewyższyć wielkość handlu pojazdami z innymi rodzajami napędu.
Efektem będzie spadek zapotrzebowania na części do produkcji samochodów spalinowych, co uderzy w producentów w Polsce. Nie zrekompensuje tego nawet wzrost produkcji e-aut, bo napędy elektryczne, prostsze w konstrukcji, nie potrzebują takiej ilości części i podzespołów jak tradycyjne.