To m.in. konsekwencja stosunkowo wysokich kosztów stałych i problemów z przerzucaniem ich na odbiorców oferowanych usług. Jest nawet gorzej. – Odczuwaliśmy presję rynku na obniżanie cen. Liczymy, że w drugiej połowie roku ta sytuacja się zmieni i wzrosną stawki za usługi transportowe, przy jednocześnie utrzymującej się tendencji wzrostowej po stronie przewozów – twierdzi Czesław Warsewicz, prezes PKP Cargo.
Spółka cały czas dużych szans na rozwój upatruje w przewozach kontenerów, czyli biznesie, którego znaczenie w Polsce i regionie już od dłuższego czasu systematycznie rośnie. – Pozycja grupy PKP Cargo jest na nim bardzo mocna, a dbamy o to, żeby jeszcze bardziej podnieść naszą konkurencyjność. Temu służy budowanie coraz lepszej oferty dla klientów również dzięki realizowanym inwestycjom w tabor intermodalny – uważa Warsewicz. W I półroczu transport kontenerów stanowił już 18 proc. ogółem wykonanej przez grupę tzw. pracy przewozowej. Tym samym od kilku lat systematycznie rośnie. To m.in. zasługa rozwijania regularnych przewozów na rynkach zagranicznych, m.in. z Czech i Słowacji do słoweńskiego portu w Koprze i z powrotem.
PKP Cargo przekonuje, że struktura i poziom zatrudnienia w grupie są dostosowane do nowego otoczenia rynkowego i trwającej pandemii, z czym nie do końca zgadzają się giełdowi analitycy. Na koniec czerwca grupa zatrudniała prawie 21,4 tys. pracowników, co w ujęciu rok do roku oznaczało spadek o 7 proc.
I półrocze grupa PKP Cargo zamknęła z przychodami wynoszącymi prawie 2,05 mld zł (wzrost o 4,1 proc.). Mimo to nie udało się jej wyjść na plus. Strata netto sięgnęła 130 mln zł wobec 191,9 mln zł, również na minusie, rok wcześniej. TRF