W centrum uwagi znajduje się tzw. „Magnificent 7”, grupa siedmiu największych firm technologicznych: Apple, Microsoft, Nvidia, Alphabet, Amazon, Tesla i Netflix. To właśnie ich raporty mogą zadecydować o dalszym kierunku na Wall Street.
Oczekiwania wobec wyników są wysokie, a uczestnicy rynku liczą, że nadchodzące publikacje potwierdzą silną kondycję największych firm technologicznych i staną się impulsem do kontynuacji wzrostów. Inwestorzy chcą zobaczyć, że mimo trudnego i dynamicznego otoczenia relatywnie wciąż wysokich stóp procentowych, napięć geopolitycznych i niepewności gospodarczej te spółki nadal potrafią generować solidne przychody, rozwijać działalność i bronić wysokich marż.
Z drugiej strony, coraz częściej pojawiają się głosy ostrożności. Analitycy zwracają uwagę, że obecne wyceny wielu firm z grona „Magnificent 7” są bardzo wymagające, a w niektórych przypadkach rynek już dziś dyskontuje przyszłe lata wzrostów. To oznacza, że nawet dobre wyniki mogą nie wystarczyć, jeśli nie będą towarzyszyć im wyraźne sygnały dalszej ekspansji i innowacji. Każde rozczarowanie może szybko przełożyć się na korekty, zarówno w notowaniach samych spółek, jak i w indeksach, które są przez nie silnie zdominowane.
Szczególną uwagę przyciągają Tesla i Netflix, które oprócz aspektu finansowego są postrzegane jako barometry swoich branż. Tesla będzie oceniana nie tylko przez pryzmat sprzedaży czy marż, ale również przez pryzmat realizacji celów produkcyjnych, rozwoju technologii autonomicznej i ekspansji na rynki zagraniczne. Netflix z kolei mierzy się z rosnącą konkurencją i zmieniającymi się preferencjami konsumentów. Jego raport będzie ważnym sygnałem dla całej branży rozrywki cyfrowej.
Mimo dominacji sektora technologicznego, na rynku rośnie zainteresowanie spółkami spoza high-tech. Coraz więcej inwestorów rotuje kapitał do sektorów tradycyjnych, takich jak przemysł, zdrowie czy finanse, które oferują bardziej atrakcyjne wyceny i stabilniejsze fundamenty. To naturalna faza dojrzewania rynku.