Prezes Comarchu Janusz Filipiak nie chciał zdradzić w rozmowie z nami, jaka będzie strata SoftM za cały rok. Będzie jednak poważna bo, zdaniem Filipiaka, może być zbliżona do zysku wypracowanego przez „stary” Comarch.
Celem zaś „starego” Comarchu na ten rok jest powtórzenie wyników z 2008 r., nie uwzględniających zdarzeń jednorazowych (m.in. sprzedaży Interii, zakupu SoftM, kosztów programu motywacyjnego i kosztów spółek założonych przez fundusz Comarch Corporate Finance FIZ). To oznacza, że firma liczy na około 600 mln zł przychodów, 45 mln zł zysku operacyjnego i 40 mln zł zysku netto.
[srodtytul]Kamień u szyi[/srodtytul]
Ostateczne wyniki, uwzględniające już konsolidację SoftM, będą sporo wyższe – jeśli chodzi o obroty, ale radykalnie niższe w pozycji zysku operacyjnego i netto.
Mimo to Filipiak jest przekonany, że inwestycja w niemiecki SoftM okaże się sukcesem. – Akcjonariusze muszą uwierzyć, że zakup SoftM był dobrym ruchem. Jeśli z nami zostaną, to w przyszłości zarobią na wzroście kursu akcji – oświadczył. Na razie jednak projekt przynosi wyłącznie rozczarowania i jest krytykowany przez inwestorów, w tym instytucje finansowe.