W zeszłym roku wchłonęła, zajmujący się obsługą klientów z sektora publicznego Aram. Pod koniec roku podobny los spotkał Winuel (klienci z sektora użyteczności publicznej). Kilka dni temu Sygnity poinformowało o zamiarze inkorporacji Sygnity Technology, który oferuje rozwiązania teletechniczne i usługi serwisowe. We wtorek zarząd przedstawił podobne plany odnośnie do Polsoftu.

Poznańska spółka jest jednym z najważniejszych filarów grupy Sygnity. Zajmuje się obsługą firm z sektora finansowego, głównie banków. Sygnity jest jej jedynym właścicielem, dlatego fuzja nie będzie wiązała się z nową emisją akcji przez giełdowe przedsiębiorstwo.

– Łącząc spółki unikniemy dublowania wielu funkcji w administracji czy księgowości, a także kompetencji związanych ze sprzedażą i rozwojem oprogramowania – uzasadnia Norbert Biedrzycki, prezes Sygnity. Deklaruje, że transakcja powinna zostać sfinalizowana do końca półrocza. W tym samym terminie zakończy się też inkorporacja Sygnity Technology. Obecnie jedyną większą spółka zależną, która wciąż działa samodzielnie, pozostaje Max Elektronik.

Na razie prowadzona pod przewodnictwem Biedrzyckiego restrukturyzacja nie jest widoczna w wynikach Sygnity. Po trzech kwartałach firma, na poziomie skonsolidowanym, miała ponad 43 mln zł straty netto. W ostatnim kwartale roku, który w branży IT jest tradycyjnie lepszy, mogła nieco poprawić te rezultaty, ale i tak zakończyła rok na ogromnym minusie. W 2009 r. strata netto przekraczała 100 mln zł.

Mimo to od kilku tygodni papiery Sygnity szybko zyskują na wartości. We wtorek podrożały kolejne 4,4 proc. i kosztowały 18,27 zł – najwięcej od czerwca 2009 r. – Inwestorzy doceniają zmiany, które dokonują się w Sygnity. Grupa została odchudzona, firma pozyskała finansowanie na rozwój z ING BSK, zmniejszyła zatrudnienie i wzmocniła pion sprzedaży. Korzystne zmiany zaszły też w strukturze sprzedaży. Pozytywne efekty tych działań powinny być widoczne w wynikach kolejnych kwartałów – tłumaczy Piotr Janik, analityk KBC Securities.