Grupa Totmes pozbywa się akcji Betacomu. Jeszcze do niedawna Totmes, z podmiotami powiązanymi (m.in. Totmes TMT), kontrolował ponad 24 proc. akcji informatycznej spółki. Wszedł w ich posiadanie przeszło dwa lata temu zbierając papiery z giełdy i odkupując od menedżerów Betacomu. Pieniądze ze sprzedaży własnej spółki biznesmeni zamieniali na nowe akcje Totmesa TMT. Grupa Totmes forsowała wówczas pomysł fuzji Betacomu z EO Networks. Budzący spore kontrowersja plan (w sprawę zaangażowało się m.in. Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych) ostatecznie spalił na panewce.
W tej sytuacji Totmes, który był zaangażowany w oba przedsiębiorstwa, zaczął zmniejszać zaangażowanie w Betacomie co miało negatywny wpływ na notowania giełdowej spółki. W ostatnich dnia grupa sprzedała kolejne 7,34 proc. akcji Betacomu. Papiery wróciły do trzech członków zarządu. Mirosław Załęski, prezes Betacomu nabył 57 tys. akcji (2,82 proc. kapitału) za 427 tys. zł. Kontroluje teraz 12,57 proc. walorów. Robert Fręchowicz kupił 49,9 tys. papierów (2,47 proc. wszystkich) za 374 tys. zł. Artur Jurski zapłacił 315 tys. zł za 42,1 tys. akcji współkierowanej przez siebie firmy. Pakiet stanowi niespełna 2,1 proc. kapitału. Po transakcjach zaangażowanie Totmesa w Betacom spadło do 11,66 proc. kapitału.
Warto zwrócić uwagę, że menedżerowie płacili za akcje Betacomu po 7,5 zł. Na giełdzie można je było w poniedziałek nabyć po 4,3-4,4 zł. – Uważamy, że papiery są niedowartościowane. Firma bardzo dobrze rozpoczęła bieżący rok obrotowy (zaczął się 1 kwietnia – red.). Mamy dobry portfel zamówień. Wierzymy, że wartość akcji będzie rosła – tłumaczy Mirosław Załęski, prezes Betacomu. Przyznaje, że żeby nabyć akcje Betacomu pozbył się papierów Totmesa TMT. Nie chce wypowiadać się na temat, czy koledzy z zarządu również wycofali się z Totmesa TMT. Nie udało nam się w poniedziałek dodzwonić do przedstawicieli grupy Totmes żeby dowiedzieć się, czy zamierza dalej zmniejszać zaangażowanie w Betacomie.
Załęski podtrzymuje wcześniejsze deklaracje, że bieżący rok dla Betacomu powinien być wyraźnie lepszy. – Chcemy zakończyć go na solidnym plusie, żeby móc wypłacić przyzwoitą dywidendę akcjonariuszom – oświadcza. Nie ujawnia, ile firma zamierza zarobić. W roku obrotowym 2010/2011 miała 2,77 mln zł straty netto.