2013 rok zaczął się nadzwyczaj udanie dla akcjonariuszy One-2-One. W ciągu pięciu dni kurs wzrósł z 0,14 zł do 0,42 zł czyli aż trzykrotnie. Tylko we wtorek zwyżka wynosiła 27,3 proc. Zmiana byłaby jeszcze większa gdyby GPW, z powodu nierównowagi rynku, nie zamroziła (podobnie jak w poprzednich dniach) notowań. O godz. 15 inwestorzy gotowi byli płacić za papiery poznańskiej spółki nawet 0,48 zł, czyli ponad 48 proc. więcej niż w poniedziałek.

Nie wiadomo dlaczego akcje One-2-One cieszą się w tym roku takim wzięciem. W poprzednim roku były jedną z najgorszych inwestycji. Potaniały aż o 93,7 proc. Wyprzedaż miała jednak pełne uzasadnienie w fundamentach spółki. Świadczący usługi m-marketingu (m.in. konkursy SMS-owe) podmiot zaprzestał działalności operacyjnej i uwikłał się w spory sądowe z fiskusem (zarzuca firmie organizację nielegalnych konkursów SMS-owych). Firma nie ma prezesa (na jej czele stoi wiceprezes Tomasz Długiewicz), ma ujemne kapitały własne i masę przetarminowanych zobowiązań. Jeszcze wczesną jesienią wydawało się, że One-2-One znajdzie inwestora (czyli po prostu sprzeda miejsce na GPW). Chęć przejęcia spółki wyrażała firma MR Development. Rozmowy miały się zakończyć we wrześniu jednak do tej pory poznańska spółka nie opublikowała żadnego komunikatu w tej sprawie.

Przedstawiciele One-2-One byli we wtorek nieuchwytni. Zresztą kontakt z nimi jest utrudniony już od kilku miesięcy a komunikacja spółki z rynkiem i inwestorami odbywa się jedynie za pośrednictwem obowiązkowych komunikatów giełdowych. Nie wiadomo zatem, czy zwyżka ma jakiekolwiek uzasadnienie w tym, co się dzieje w spółce. Inwestorzy muszą się zatem liczyć z tym, że wzrosty mogą mieć spekulacyjne podłoże a zatem mogą równie szybko przekształcić się w spadki.