Nawet o 8,53 proc., do 19,3 zł, spadał we wtorek kurs akcji Play Communications, właściciela sieci komórkowej Play, po tym jak firma, korzystając ze zmiany na stanowisku prezesa P4, głównej spółki zależnej, obniżyła prognozy na 2018 r. i politykę dywidendową, ścinając maksymalną wypłatę w 2019 r. o 38 proc. wobec pierwotnej zapowiedzi.
Wina roamingu
Nie pomylili się analitycy, którzy na łamach „Parkietu" przewidywali kilka tygodni temu, że nowy prezes P4 Jean-Marc Harion schłodzi oczekiwania inwestorów giełdowych wobec telekomu.
Według przedstawionej przez firmę przy okazji publikacji wyników za II kwartał rewizji krótkoterminowych założeń przychody Playa w br. urosną o 2–3 proc. w porównaniu z ubiegłorocznymi, skorygowana EBITDA zaś spadnie do 2,1–2,2 mld zł. Tym samym firma urośnie, ale wolniej, niż zapowiadała, i nie utrzyma marży skorygowanej EBITDA, co obiecywała inwestorom przy pierwotnej ofercie publicznej, a podtrzymała w tym roku.
– Słyszę komentarze inwestorów, że pozytywnie odbierają nasze wyniki operacyjne, a martwi ich skorygowana EBITDA. Negatywnie wpływa na nią regulacja „roam like at home" oraz koszty roamingu krajowego – mówił we wtorek Jean-Marc Harion. W czerwcu przedstawiciele głównych akcjonariuszy i ustępujący prezes Joergen Bang-Jensen podtrzymali, że w 2019 r. telekom wypłaci podobną sumę do tegorocznej (650 mln zł).
400 mln zł na dywidendę
Tymczasem nowa polityka dywidendowa zakłada, że Play do końca rozbudowy sieci własnej i obniżenia wskaźnika dług netto do EBITDA do 2,5 wypłacać będzie w tej formie 40–50 proc. wolnych przepływów gotówkowych (free cash flow to equity, FCFE). Ponieważ mają one wynieść w tym roku maksymalnie 800 mln zł, to przyszłoroczna wypłata wyniesie maksymalnie 400 mln zł, o 250 mln zł mniej niż tegoroczna. Prezes P4 nie chciał się wypowiadać na temat skupu akcji telekomu. – Takie decyzje leżą w kompetencji rady dyrektorów – twierdzi.