Początek tygodnia na rynkach surowców energetycznych przynosi delikatne zwyżki. W górę poruszają się zarówno notowania ropy naftowej, jak i gazu ziemnego – niemniej, nie są to znaczące wzrosty, jedynie symboliczne podtrzymanie wypracowanych w poprzednim tygodniu poziomów.
Dzisiaj na rynkach finansowych pojawiło się więcej optymizmu za sprawą doniesień z Chin. Kraj ten powoli wycofuje się bowiem z pandemicznych lockdownów, a tamtejsza nieoczekiwana obniżka stóp procentowych utwierdziła inwestorów w przekonaniu, że władze Chin są zdeterminowane, aby nie dopuścić do istotnego spowolnienia w gospodarce Państwa Środka.
Tymczasem w Europie nadal trwają przepychanki polityczne dotyczące potencjalnych sankcji związanych z Rosją i importem tamtejszych surowców energetycznych. Kwestia zakazu importu ropy naftowej wisi na włosku za sprawą braku zgody Węgier, podczas gdy przy tego typu decyzjach konieczna jest jednogłośność. Niemiecki minister gospodarki skwitował to stwierdzeniem, że jest gotowy wprowadzić sankcje nawet bez udziału Węgier, byle ich znacząco nie opóźniać.
Niemniej, Niemcy nie są do końca konsekwentne w kwestii rosyjskich sankcji, bowiem – wraz z kilkoma innymi krajami – ugięły się pod naciskiem rosyjskich wymagań związanych z płatnościami za gaz ziemny. Przy cichym pozwoleniu ze strony władz UE, Niemcy i Włochy oficjalnie pozwoliły swoim firmom otworzyć konta w Gazprombanku, by – zgodnie z żądaniami Rosji – zapłacić za importowany gaz w rublach. Kwestia tych płatności także dzieli Europę, bowiem wiele krajów jest od Rosji w ogromnym stopniu uzależnionych pod kątem importu gazu i boją się one odcięcia dostaw. A jest to realne zagrożenie: brak zgody na płatności w rublach wyraziły Polska, Bułgaria oraz Finlandia – i wszystkie te kraje zostały odcięte od dostaw gazu z Rosji.