Za uncję złota płacono w czwartek nawet 1897,6 USD, czyli najwięcej od czerwca 2021 r. Przez ostatni miesiąc kruszec zdrożał już o prawie 4 proc. Do wzrostu jego cen w ostatnich tygodniach przyczyniały się zarówno obawy inwestorów przed inflacją, jak i przed wojną. Gdy we wtorek Rosja ogłosiła, że wycofuje część z wojsk znad granicy z Ukrainą, złoto wówczas taniało. Gdy NATO zaczęło twierdzić, że Rosja kłamie w tej kwestii i doszło do incydentów zbrojnych na wschodniej Ukrainie, kruszec znów zaczął zyskiwać. Nie powinno to dziwić, gdyż od wieków jest on uznawany za „bezpieczną przystań" inwestycyjną w okresach zagrożenia wojennego. Ropa gatunku Brent taniała jednak w czwartek o 2,5 proc. Późnym popołudniem za jej baryłkę płacono 92,7 USD. Cena ropy WTI spadała wówczas o 2,6 proc., a baryłka surowca tego gatunku kosztowała 91,3 USD. Czwartkowe spadki cen ropy to m.in. wyraz wiary inwestorów w to, że bliski jest przełom w rozmowach USA z Iranem. Liczą na to, że dojdzie do poluzowania sankcji, a na rynki trafi więcej irańskiej ropy.
Większość metali umiarkowanie zyskiwała podczas czwartkowej sesji. Inwestorzy nie tracą więc wiary w ożywienie gospodarcze. Zwracał na siebie uwagę skok cen palladu o ponad 4 proc. Jego cena przebiła 2400 USD/oz. Od początku roku wzrosła już o 24 proc. i wróciła na poziom z początku września.