Amerykańskie obligacje notowane były w wąskim zakresie i piątkową sesję zakończyły z rentownością 0,39 proc. Wzrost cen związany z odwrotem od „Trump trade" został zniwelowany przez dane o nastrojach konsumentów oraz o wzroście cen domów, co potwierdziło siłę gospodarki.
W zasadzie bez echa przeszło przekazanie na ręce Donalda Tuska brytyjskiego oświadczenia o opuszczeniu Unii Europejskiej. Emocje wzbudziły natomiast niespodziewanie niskie odczyty inflacji. Jednak najbardziej do wzrostu cen obligacji przyczyniły się środowe rewelacje anonimowego przedstawiciela EBC, że rynek nadinterpretuje marcowe zaostrzenie retoryki Mario Draghiego. Rentowności spadły o kilkanaście punktów bazowych z wtorkowego szczytu, kiedy to bundy handlowane były po 0,42 proc. Jednak poziom 0,32 proc. okazał się trudny do przebicia i udało się to dopiero w poniedziałek, po wypowiedziach przedstawicieli EBC.
W Polsce ważna była publikacja szybkiego szacunku wskaźnika CPI w marcu. Okazał się niższy od oczekiwań. Spodziewano się 2,3 proc. r./r., wyszło 2 proc. wobec 2,2 proc. w lutym. Tydzień dziesięcioletnie obligacje zakończyły mocniej, na poziomie 3,48 proc. W poniedziałek niższy od oczekiwanego odczyt polskiego PMI skłonił do dalszych zakupów i rentowność dziesięciolatek spadała przed południem do 3,42 proc.