Notowania ropy naftowej wciąż znajdują się pod wyraźną presją podaży. Po dotarciu cen ropy WTI w Stanach Zjednoczonych w środę do okolic 42 USD za baryłkę, cena tego surowca delikatnie odbiła w górę, jednak skala wzrostu jest niewielka w porównaniu do wcześniejszych zniżek. Jest to sygnał utrzymującej się słabości strony popytowej.
Z fundamentalnego punktu widzenia, sprzedający wciąż mają wiele argumentów przemawiających za utrzymywaniem się niskich cen ropy naftowej. Rosnąca produkcja w Stanach Zjednoczonych, rozczarowujące limity wydobycia w OPEC to najważniejsze z nich – niemniej, kluczowym problemem tego roku będzie prawdopodobnie także relatywnie słaby popyt na ropę naftową w Azji. W Chinach wynika on z zamykania tamtejszych rafinerii, Indie zmagają się wciąż z efektami demonetyzacji, a w Japonii spadek popytu jest rezultatem strukturalnych zmian w tamtejszej gospodarce. Te trzy kraje odpowiadają łącznie aż za jedną piątą globalnego popytu na ropę naftową.
Niemniej, warto mieć na uwadze także fakt, że z technicznego punktu widzenia notowania amerykańskiej ropy naftowej znajdują się już blisko psychologicznej bariery 40 USD za baryłkę. A więc nawet jeśli pokonają one wsparcie w okolicach 42,18 USD za baryłkę, to natrafią na kolejną istotną barierę, mogącą posłużyć za bazę do odbicia, chociażby krótkoterminowego.
KUKURYDZA
Wyjątkowo słaby tydzień na rynku kukurydzy.