Rynki już nieraz reagowały lękiem na takie wydarzenia, ale tym razem było inaczej, ponieważ wystrzelony pocisk leciał dosłownie nad głowami Japończyków, spadając do morza za wyspą Hokkaido. To wstrząsnęło Japończykami oraz inwestorami.

Pierwszą reakcją na te wydarzenia był gwałtowny ruch na rynku walutowym, umacniający japońską walutę i franka szwajcarskiego oraz powodujący silny wzrost cen złota. Następnie, gdy otworzyły się rynki terminowe (kontrakty na indeksy), doszło do szybkiej wyprzedaży przy jednoczesnym zakupie bezpiecznych obligacji.

Krajobraz po tych wydarzeniach jest taki, że złoto jest najdroższe od początku listopada 2016 r., przekraczając poziom 1300 USD, kontrakty na amerykańskie obligacje dziesięcioletnie znajdują się również najwyżej od listopada 2016 r., a np. notowania niemieckiego DAX spadły do poziomu z marca tego roku, pod 12 000 pkt. Konsekwencją jest potężna wyprzedaż dolara, gdzie para EUR/USD zwyżkowała nad 1,20, umocnił się frank oraz funt, a także waluty z antypodów. Może to oznaczać również powrót do poszczególnych krajów kapitałów, które wcześniej były ulokowane w aktywach w USA. Niewątpliwie rynek i zarządzający będą potrzebować chwili, aby poprawnie oszacować wzrost napięcia geopolitycznego dla swoich portfeli inwestycyjnych, i pozostałe czynniki mogą być mniej istotne – może oprócz piątkowych danych z amerykańskiego rynku pracy.