Po dynamicznej zniżce cen pod koniec maja, kontynuowanej w pierwszych dniach czerwca, notowania ropy delikatnie odbiły w górę, jednak ruch ten był na tyle niewielki, że można go rozpatrywać w kategoriach konsolidacji cenowej. W pierwszej połowie czerwca ceny ropy Brent oscylowały w okolicach 74–78 USD za baryłkę, natomiast notowania ropy WTI poruszały się w okolicach 64–68 USD za baryłkę. Inwestorzy na rynku ropy naftowej wstrzymują się z bardziej zdecydowanymi ruchami w oczekiwaniu na spotkanie OPEC w dniach 22–23 czerwca, połączonego z rozmowami z niektórymi państwami non-OPEC i decyzją w sprawie przyszłości naftowego porozumienia. W obliczu wyraźnego spadku wydobycia ropy w Wenezueli, a także niepewnej przyszłości irańskiego sektora naftowego, uzasadnione może być podniesienie limitów produkcji ropy w krajach, które mają takie możliwości, z Arabią Saudyjską i Rosją na czele. Tymczasem w ostatnich dniach znów dała o sobie znać Libia. Niestabilność tamtejszego przemysłu wydobywczego i naftowego trwa już od czasów „arabskiej wiosny" z 2011 r. Od tego czasu sytuacja gospodarczo-polityczna w Libii zmienia się jak w kalejdoskopie, a inwestorzy zdążyli się przyzwyczaić do przerw w produkcji i eksporcie ropy naftowej z Libii. Tak jest i tym razem: bowiem przejęcie przez bojówkarzy dwóch ważnych portów, Ras Lanuf i Es Sider, nie spotkało się praktycznie z żadną reakcją inwestorów na rynku ropy naftowej. ¶
Paweł Grubiak
prezes Superfund TFI