Co ciekawe, to wszystko dzieje się w trakcie spekulacji na temat dalszego podnoszenia produkcji przez grupę OPEC+. Co wobec tego odpowiedzialne jest za tak wysokie ceny? Oczywistą odpowiedzią jest popyt. Niektóre instytucje wskazują, że popyt na ropę naftową powróci do poziomów sprzed pandemii jeszcze pod koniec roku. Oznaczałoby to zapotrzebowanie na ropę na poziomie przynajmniej 100 mln baryłek na dzień. Cały czas oczywiście mamy ograniczenie produkcji przez OPEC+. Z drugiej strony grupa obawia się, że cięcia będą musiały być utrzymane dłużej niż do marca przyszłego roku ze względu na dalszą niepewność związaną z pandemią. Wobec tego coraz bardziej realny wydaje się scenariusz osiągnięcia 100 dolarów za baryłkę, co z kolei rozbudza obawy wśród polskich kierowców przed płaceniem 6 zł za litr benzyny. Do tego poziomu tak naprawdę brakuje niewiele, gdyż na niektórych stacjach możemy zauważyć ceny 5,70 zł za litr, podczas gdy rok temu nierzadko płaciliśmy poniżej 4 zł! W tym wypadku mamy również problem słabości polskiego złotego, głównie wobec dolara, który zyskuje ze względu na możliwą presję na podwyżki stóp procentowych. Czy jest wobec tego nadzieja na niższe ceny? Sezon letni charakteryzuje się zwiększonym popytem, wobec czego sytuacja powinna się wyklarować bliżej września. Dopiero wtedy się dowiemy, czy drożyna pozostanie z nami na dłużej. ¶