Spoglądając historycznie na cenę kruszcu i cenę kontraktów terminowych na amerykańskie dziesięcioletnie obligacje skarbowe, można zauważyć dodatnią korelację. Oznacza to, że rosnące ceny obligacji mogły powodować wzrost cen złota, zaś spadające ceny obligacji – spadek cen złota. Obecnie ceny amerykańskich obligacji zdają się spadać, a rentowności rosnąć w rejon 1,6 proc. i więcej, czyli osiągnęły poziom najwyższy od czterech miesięcy. Złoto z kolei nadal utrzymuje się w rejonie 1750 USD za uncję, co może oznaczać, że nie pogłębia spadków w ślad za spadającymi cenami obligacji. To z kolei może pokazywać, że złoto jest poniekąd akumulowane przy obecnych poziomach cen, być może w obawie o czekającą nas tej zimy stagflację lub też ze względu na wycofanie się Fedu z szybkiego tempa normalizacji polityki monetarnej. W tej sprawie więcej dowiemy się w środę podczas publikacji „minutes" z ostatniego posiedzenia FOMC. Rynek z kolei spodziewa się, że Fed może podnieść stopy procentowe już w 2022 r., co z kolei może wspierać notowania dolara amerykańskiego, w którym złoto jest rozliczane na światowych rynkach. Tym samym dalsze losy kruszcu mogą zależeć zarówno od dolara amerykańskiego, działań amerykańskiej Rezerwy Federalnej, jak i tego, czy rynek na poważnie przestraszy się połączenia stagnacji gospodarczej i inflacji w jednym. ¶