Po blisko siedmiu latach prac przygotowawczych, budowlanych Gaz-System oddaje do użytku 27 września gazociąg Baltic Pipe, który uniezależni Polskę od dostaw gazu z Rosji, które już od kwietnia nie płyną do Polski. Dzięki przyspieszeniu prac Danii w tym roku w Polsce może pojawić się jeszcze 1,2 mld – 1,4 mld m sześc. gazu. Wciąż jednak nie jest jasne, ile od 1 stycznia 2023 r. spółka będzie mogła sprowadzić gazu z Norwegii. Szacunki mówią o 6,5 mld – 7 mld m sześc.

Gaz szybciej

Prace budowlane na lądowym odcinku gazociągu Baltic Pipe wybiegają poza ostatnio przyjęty harmonogram. W efekcie pełna przepustowość rury z gazem będzie dostępna nie od 1 stycznia 2023, ale już jeden–dwa miesiące wcześniej. Informację przekazał duński operator systemu przesyłowego Energinet. Oznacza to, że w tym roku w Polsce może być nawet dwa razy więcej gazu z Norwegii niż wcześniej szacowane 1,2 mld – 1,4 mld m sześc. Jeszcze kilka tygodni temu wydało się, że będzie to maksymalnie 0,75 mld m sześc. Duńczycy dodają jednak, że wyzwania związane z zapleczem technicznym w Everdrup oznaczają, że uruchomienie 1 października nadal będzie przebiegało z częściową wydajnością. – Ilość gazu będzie stale zwiększana, aż do uruchomienia pełnej wydajności pod koniec listopada – mówi Torben Brab, przedstawiciel duńskiej firmy.

Ile będzie surowca?

Gazociąg, którego inwestorami są Gaz-System i duński Energinet, rozpocznie przesył gazu 1 października. Docelowo będzie miał przepustowość około 10 mld m sześc. rocznie, z czego PGNiG zarezerwowało ok. 8 mld m sześc. rocznie. Podstawą wykorzystania rezerwacji ma być wydobycie PGNiG w Norwegii, które w tym roku wyniesie 3 mld m sześc. W przyszłym roku będzie to ok. 2,5 mld m sześc., a dodatkowo od przyszłego roku także grupa Lotos będzie dostarczała ok. 0,5 mld m sześc. W perspektywie kilku lat własne wydobycie PGNiG w Norwegii może wzrosnąć do 4 mld m sześc. rocznie. Kilka dni temu udało się podpisać 10 letni kontrakt z norweskim Equinorem dotyczący 2,4 mld m sześc. gazu rocznie. Dodatkowo w 2020 r. PGNiG Supply & Trading GmbH podpisało umowę na zakup gazu ziemnego od Ørsted Salg & Service A/S, spółki zależnej Ørstedu. Kontrakt ma obowiązywać od 1 stycznia 2023 r. do 1 października 2028 r., a jego całkowity wolumen to około 6,4 mld m sześc. gazu. Jednak ze względu na opóźnienie prac rewitalizacyjnych na polu gazowym Tyra, dostawy od tego koncernu będą opóźnione o co najmniej kilka miesięcy. Sumując więc wszystkie kontrakty, które PGNiG ma zawarte, i własne wydobycie daje to moc ok. 5,5 mld m sześc. od 1 stycznia 2023 r. W ciągu roku, po dostawach od Ørstedu, ilość tego surowca wzrośnie dodatkowo o ok. 1 mld m sześc. Spółka ma także podpisane jeszcze inne umowy na dostawy surowca, w tym m.in. z Totalem, ale oficjalnie jeszcze o nich nie komunikowała.

Przepustowość? Wystarczy

Norweski operator systemu przesyłowego zaznacza, że wbrew obawom przepustowości gazociągu EuroPipeII, do którego podpięty jest Baltic Pipe, wystarczy. – Gazociąg zwiększa zarówno pojemność, jak i elastyczność sieci. Istnieje duża elastyczność pomiędzy rynkiem polskim i niemieckim. Sprzedawcy mogą na co dzień korzystać z tej elastyczności, dzięki czemu gaz może być dostarczany zarówno na rynek polski, jak i niemiecki. Dzięki temu mają oni dużą elastyczność w wykorzystaniu dostępnej przepustowości Baltic Pipe – mówi nam biuro prasowe Gassco. Dodatkowo także PGNiG przekonywało, że przepustowość gazociągów zależy od przepustowości punktów wyjścia (końcówek), a nie samych rurociągów.