To, co dzieje się w ostatnim czasie na rynku surowców, przechodzi najśmielsze wyobrażenia. Wystarczy popatrzeć na ropę naftową, gdzie mamy do czynienia z olbrzymią zmiennością. Czy z tego chaosu informacyjnego i z tej zmienności da się wyciągnąć jakieś wnioski inwestycyjne?
To, co dzieje się pomiędzy Rosją a Ukrainą, ma wpływ na cały świat. Rosja jest przecież znaczącym eksporterem ropy naftowej. Jej eksport wynosi 5 mln baryłek ropy dziennie i 3 mln baryłek produktów ropopochodnych. To razem 8 mln baryłek, czyli mniej więcej 8 proc. całej podaży światowej. Kluczowe jest to, jak duża część tego eksportu jest faktycznie zagrożona.
Widzimy, co robią Stany Zjednoczone oraz Wielka Brytania, natomiast to nie ma realnego wpływu na rynek ropy naftowej. Kluczowe jest, czy także Europa wstrzyma zakupy ropy i innych produktów z Rosji, a może na zastopowanie dostaw zdecyduje się sama Rosja. Mamy więc do czynienia z ogromną niepewnością. Jeśli jednak przyjmiemy, że nastąpi zamrożenie 3 mln baryłek podaży dziennie dla Europy, to w teorii jest to jak najbardziej do odrobienia dzięki podaży z innych stron świata. Podpowiedzią, co może się dziać na rynkach, mogą być wydarzenia z przeszłości.
Jakie konkretnie?