Za tonę niklu płacono już nawet 40,4 tys. USD. Poniedziałkowy skok cen kontraktów na ten metal był największy w historii ich notowań. W zeszłym tygodniu nikiel zdrożał o 19 proc., a od początku roku jego cena skoczyła o 93 proc. To, że mocno on drożał w ostatnich dniach, było w dużym stopniu skutkiem obaw inwestorów przed odcięciem dostaw tego surowca z Rosji.

„Rynki surowcowe coraz mocniej wyceniają scenariusz, w którym znacząca część rosyjskich dostaw zostanie wyłączona z rynku. Ceny pozostaną więc bardzo zmienne, aż będzie więcej jasności w kwestii podaży. Wówczas ceny mogą się ustabilizować na nowym poziomie równowagi" – prognozują analitycy JPMorgan Chase.

Również inne metale przemysłowe drożały w ciągu poniedziałkowej sesji. Cena aluminium dochodziła do rekordowych 4073,5 USD za tonę i rosła po południu o 3 proc. Od początku roku zwiększyła się o 41 proc. Cena miedzi przebiła natomiast w poniedziałek 10 400 USD za tonę i była najwyższa od maja 2021 r. Na ceny metali przemysłowych wpływa także drożejąca energia, ograniczająca pracę hut.

– Wzrosty cen wynikają z zakłóceń dostaw z Rosji, a także z faktu, że europejskie huty w obliczu skrajnie wysokich cen energii ograniczyły produkcję, pogłębiając w ten sposób poważne ograniczenia podaży w regionie. Rosja jest jednym z największych światowych producentów miedzi i chociaż wzrost cen od miesięcy był ograniczony ze względu na obawy o popyt ze strony Chin, obecnie uwaga rynku skupia się na spowodowanym sankcjami dalszym spadku podaży, a co za tym idzie – na perspektywie osiągnięcia nowego rekordu raczej wcześniej niż później – wskazuje Ole Hansen, dyrektor ds. strategii rynków surowcowych Saxo Banku.