Podczas wtorkowych notowań akcje PGNiG należały do jednych z najchętniej kupowanych przez giełdowych inwestorów. Wprawdzie tuż po otwarciu sesji traciły na wartości ponad 2 proc., ale z każdą kolejną minutą popyt rósł. W rezultacie jeszcze rano za walory spółki płacono nawet 5,63 zł, co oznaczało wzrost o 9,4 proc.
Drogie surowce
Duża zwyżka kursu to niewątpliwie konsekwencja opublikowania wyjątkowo dobrych wyników grupy za IV kwartał. Według szacunkowych danych PGNiG wypracowało w tym czasie 32,47 mld zł przychodów i 3,09 mld zł zysku netto. Tym samym zwyżkowały one o 176 proc. i 138 proc. Co ważniejsze wynik EBITDA wyniósł 8,2 mld zł i wzrósł o ponad 253 proc. To przede wszystkim zasługa ogromnych zysków osiągniętych w biznesie poszukiwań i wydobycia ropy i gazu. Te były konsekwencją wysokich notowań surowców. Wystarczy zauważyć, że w IV kwartale ropa Brent była o 78 proc. droższa niż rok wcześniej, a średnie ceny błękitnego paliwa wzrosły na platformie TTF aż o 562 proc.
Dodatkowo ostatnio grupa PGNiG istotnie zwiększyła wolumen wydobycia. To konsekwencja sfinalizowania pod koniec września zakupu za około 1,3 mld zł firmy Ineos E&P Norge. W efekcie polski koncern pozyskiwał w Norwegii o 385 proc. więcej gazu i o 48 proc. ropy.
PGNiG poprawiło też zyski w dystrybucji gazu oraz wytwarzania energii elektrycznej i cieplnej. W pierwszym z tych obszarów poprawa wyników była możliwa m.in. dzięki wzrostowi taryfy dystrybucyjnej, spadkowi średniej temperatury powietrza oraz zwyżce wolumenu dystrybuowanego surowca. Z kolei w biznesie wytwarzania koncern istotnie zwiększył przychody zarówno ze sprzedaży ciepła, jak i prądu.