Wydłużanie terminów płatności to, jak deklaruje Dawid Piekarz, rzecznik prasowy Orlenu, jedna z form optymalizacji w dziedzinie zarządzania tzw. kapitałem pracującym. – My nic nikomu nie narzucamy, lecz negocjujemy – podkreśla.
[srodtytul]Gigantyczna siła perswazji[/srodtytul]
Mimo zapewnień Piekarza, niektórzy, zwłaszcza mniejsi, dostawcy płockiego koncernu zaczynają głośno narzekać na jego nową politykę regulowania płatności. Ich pozycja w negocjacjach z kolosem jest słaba. – Orlen ma gigantyczną siłę negocjacyjną – potwierdza Andrzej Szczęśniak, niezależny analityk rynku paliw. – Taka polityka poprawia oczywiście jego płynność, ale pogarsza płynność kontrahentów, a to może doprowadzić do zatorów płatniczych – przyznaje.
Konrad Anuszkiewicz, analityk Ipopema Securities, przypomina, że największe wydatki, jakie co roku ponosi płocki koncern, związane są z zakupem ropy naftowej oraz z inwestycjami. Tegoroczny CAPEX, czyli łączny poziom wydatków inwestycyjnych w Orlenie, zgodnie z planami zarządu miałby sięgnąć około 3,5 mld zł.
[srodtytul]Z Rosjanami ten numer nie przejdzie[/srodtytul]