- Dzisiaj Możejki zeszły z produkcją do poziomu między 70 a 80 procent. To jest spowodowane bardzo małymi marżami. Dostosowujemy się do sytuacji na rynku i dlatego zmniejszamy produkcję. Wcześniej produkcja była na poziomie około 95 procent - powiedział Piekarz.
- Trudno powiedzieć jak długo potrwa ograniczenie produkcji. To jest związane tylko i wyłącznie z marżami i z sytuacją makroekonomiczną. Gdy tylko sytuacja się poprawi jesteśmy w stanie szybko wrócić do maksymalnego poziomu produkcji - dodał.
Prezes PKN Jacek Krawiec mówił przed dwoma tygodniami, że realizowane przez koncern marże rafineryjne i dyferencjał - różnica w cenie między ropą Brent a rosyjską ropą Ural - są ciągle na niskich poziomach, a najgorsza pod tym względem jest sytuacja w spółkach Orlenu w Czechach i na Litwie.
Według analityków, litewska rafineria, która surowiec do przerobu musi sprowadzać drogą morską, a potem koleją, co jest znacznie droższe niż transport rurociągami, ma trudności w czasie gdy marże rafineryjne na całym świecie są niskie i prawdopodobnie przyniesie straty w czwartym kwartale tego roku.
- Decyzja Możejek pokazuje rozdźwięk między oczekiwaniami, które wywindowały ceny surowców do poziomów, które obecnie mamy, a realnym stanem rzeczy w globalnej gospodarce, gdzie popyt na paliwa jest bardzo mały. Marże spadają - powiedział analityk Domu Maklerskiego Banku Zachodniego WBK Paweł Burzyński.