Organizują dzisiaj spotkanie w tej sprawie. Zaprosili nie tylko Tomasza Zadrogę, prezesa PGE, ale także wojewodę zachodniopomorskiego i polityków z regionu.

Dlaczego załoga ZEDO boi się, że spółka straci na znaczeniu w stosunku do innych producentów energii należących do PGE? Według nich plan zarządu grupy nie przewiduje budowy nowych bloków w zlokalizowanych pod Szczecinem jednostkach ZEDO. Nie ma też planów inwestycji odtworzeniowych, tymczasem elektrownie nie są już nowe. – Natomiast w pozostałych elektrowniach PGE nie tylko, że przyjęto plany, ale rozpoczęto już inwestycje w Bełchatowie, Opolu, Turowie, Lublinie – wymieniają związkowcy z Dolnej Odry. Łącznie te wyliczone przez nich bloki będą mieć prawie 3000 megawatów mocy.

– Nie może być tak, że rządzący będą dzielić Polskę na lepszą i gorszą, a o inwestycjach decydować będzie lobby polityczne, a nie rzeczywiste potrzeby gospodarcze i społeczne – uważa Roman Michalski, przewodniczący związku zawodowego pracowników ruchu ciągłego w ZEDO.Związkowcy pomijają jednak jeden dość ważny aspekt: w Polsce najbardziej opłacalna jest budowa elektrowni w południowej części kraju – blisko złóż węgla kamiennego (i brunatnego). Transport surowca ze Śląska do Szczecina znacząco podnosi koszt wytworzenia energii elektrycznej.

PGE planuje wprawdzie inwestycje na Pomorzu, ale dotyczą one raczej energetyki wiatrowej. W dalszej przyszłości powstać miałaby elektrownia atomowa w Żarnowcu.