O stanie polskiej branży chemicznej w 2009 r. najlepiej świadczą wyniki finansowe netto notowanych na GPW spółek. Pod kreską - po trzech kwartałach - znalazły się Azoty Tarnów, Ciech i Police. Rezultat ostatniego kwartału, jak twierdzą analitycy, pogłębi jeszcze straty tych przedsiębiorstw. Puławy, które mają przesunięty rok obrotowy, w jego I kwartale (zakończonym 30 września 2009) również odnotowały ujemny wynik - ich strata przekroczyła 31 mln zł, a w kolejnym spółka również nie wyjdzie najpewniej na plus.
[srodtytul]Dobrowolne odejścia[/srodtytul]
Cięcie kosztów jest w tej sytuacji zupełnie naturalną reakcją, a jedną ze stosowanych metod jest oczywiście redukcja zatrudnienia. W sektorze chemicznym koszty osobowe stanowią stosunkowo niedużą część ogółu kosztów - zazwyczaj do 10 proc., a najwyżej kilkanaście proc. Jednak wobec niewielkich możliwości ograniczenia np. kosztów surowców, czyli największej pozycji w kosztorysie, również się je redukuje.Z tej metody skorzystały w zeszłym roku tylko dwie z kilku największych polskich firm chemicznych. Programy dobrowolnych odejść pracowników wprowadziły i zrealizowały Azoty Tarnów oraz Zakłady Chemiczne Police. Zatrudnienie w pierwszej z tych firm (grupa kapitałowa) zmniejszyło się w 2009 r. o 551 osób (o około 13 proc. załogi, do 3,83 tys. pracowników), przy czym prawie połowa z nich odeszła właśnie w ramach PDO. Zmniejszenie liczby zatrudnionych w grupie wynikało ponadto ze sprzedaży w 2009 r. trzech spółek zależnych, czyli Oknotaru, ZBACh oraz Wiezatu.
Z kolei w Policach stan zatrudnienia w spółce matce (danych dotyczących całej grupy na razie nie ma) wynosił na koniec zeszłego roku 2,94 tys. pracowników, co oznacza, że z pracy odeszło 259 osób. I tu jest to w większości efekt PDO. Jak informują zakłady, w tym roku można się spodziewać, że na emeryturę odejdzie prawie 30 pracowników. Zarząd zakłada, że na tym redukcje się zakończą.
[srodtytul]Rezygnują sami[/srodtytul]