Jednym z punktów zapalnych jest kwestia przydziału akcji pracowniczych. Zarząd Enei uważa, że nie ma podstaw prawnych do wszczęcia sporu zbiorowego w tej sprawie.

Akcje Enei należą się 10 tys. osób – pracownikom i emerytom lub ich spadkobiercom. W sumie do przydziału jest 41,64 mln akcji stanowiących 9,43 proc. kapitału zakładowego firmy. Według bieżącej wyceny giełdowej (przy kursie około 17,8 zł) walory te są warte około 740 mln zł. Zatem średnio na jedną uprawnioną osobę przypadają papiery warte ok. 74 tys. zł.

To, ile akcji przypadnie danemu pracownikowi, zależy między innymi od jego stażu pracy w spółce. Kiedy Eneę restrukturyzowano w 2007 r., zarząd podpisał ze związkowcami porozumienie stanowiące, że pracownicy, którzy przeszli do spółki córki Enea Operator, mieli być – w przypadku podziału akcji – traktowani w spółce Enea jak osoby na urlopach i czas tego urlopu miał się liczyć do wysługi lat w prywatyzowanej spółce.

Rzecz w tym, że, jak twierdzi zarząd, w świetle dzisiejszych przepisów porozumienie to nie ma mocy prawnej. Zatem około 700 osobom przypada mniej akcji ze względu na krótszy staż. Zdaniem zarządu jeżeli chcą one dostać więcej papierów, muszą wejść na drogę sądową.