Z informacji „Parkietu” wynika, że Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo wykorzystało już ponad 70 proc. zakontraktowanego na ten rok surowca w rosyjskim Gazpromie. Zwiększenie importu jest możliwe, ale dopiero po podpisaniu międzyrządowego porozumienia, które zostało uzgodnione pod koniec stycznia, a wiosną zatwierdzone przez Radę Ministrów. Jednak kolejne terminy spotkania wicepremierów Waldemara Pawlaka i Igora Sieczina w tej sprawie są przesuwane. A najbliższy wstępnie wyznaczono na wrzesień.
Dyrektor departamentu ropy i gazu w Ministerstwie Gospodarki Maciej Kaliski przyznaje, że do 20 października Polska wykorzysta cały gaz rosyjski, którego import ustalono w starej umowie między PGNiG i Gazpromem. I ostrzega przed kryzysem. – Jeśli nowe porozumienie zapewniające wzrost dostaw nie wejdzie w życie, należy spodziewać się zimą problemów z zaopatrzeniem w ten surowiec – dodaje dyrektor Kaliski.
PGNiG zużyło ponad 5,2 mld m sześc. rosyjskiego gazu, podczas gdy w ciągle obowiązującym tzw. starym kontrakcie import zaplanowany na ten rok wynosi 7,45 mld m sześc. Według nowych umów polska firma będzie mogła sprowadzić w tym roku nawet ok. 10 mld m sześc. gazu z Rosji. Prezes PGNiG Michał Szubski przyznaje, że bez dodatkowych ilości surowca, które określono w nowym kontrakcie z Rosją, trudno będzie pokryć zapotrzebowanie pod koniec roku.
Jeśli opóźnienie w podpisaniu porozumienia gazowego potrwa do listopada lub grudnia, to skutki najpierw odczują zakłady azotowe. Dla nich gaz to podstawowy surowiec do produkcji. A decyzje o ograniczeniu dostaw zawsze najpierw dotyczą największych odbiorców przemysłowych.
– Branża chemiczna powoli wychodzi z kryzysu, próbuje odbudować pozycję rynkową. Sytuacja, w której te spółki mogłyby mieć zmniejszone dostawy gazu do produkcji, byłaby dla nich niekorzystna i odbiłaby się na wynikach – mówi Paweł Burzyński, analityk DM BZ WBK, choć dodaje, że taki scenariusz jest mało prawdopodobny.