Komercjalizacja energetycznej firmy zakończyła się w październiku 1993 r., dlatego uprawnienia do akcji nabyli pracownicy zatrudnieni w tym czasie.

530 mln zł warte są akcje pracownicze Enei, które dziś zadebiutują na warszawskiej giełdzie. Według analityków dopuszczenie ich do obrotu nie powinno zachwiać kursem poznańskiej spółki

Skarb Państwa, który dziś ma niecałe 52 proc. walorów Enei, rozpoczął przydział papierów dopiero w 2010 roku. Pulę 33,24 mln akcji rozdzielono pomiędzy około 9 tys. pracowników. Średnio na jednego przypadło więc około 3,7 tys. walorów. A to oznacza, że przy obecnej wycenie (na zamknięciu piątkowej sesji kurs wynosił 17,11 zł) ten pakiet jest wart 63,3 tys. zł. To oczywiście wartość przeciętnej puli akcji – w praktyce o tym, ile walorów otrzymały poszczególne osoby, decydował staż pracy. Nie wszyscy zdążyli jeszcze podpisać ze Skarbem Państwa umowę nieodpłatnego nabycia akcji. Mają na to czas do połowy maja. Dlatego w poniedziałek na giełdzie zadebiutuje 30,98 mln akcji, czyli o ponad 2 mln mniej niż wynosi cała pula akcji pracowniczych. Papiery te, warte według obecnej wyceny około 530 mln zł, zwiększą liczbę akcji będących w wolnym obrocie (z pominięciem pakietów ponad 5–proc.) do ponad 29 proc. ogółu.

Czy pracownicy będą chcieli od razu sprzedać walory Enei? Według Krzysztofa Gonerskiego, przewodniczącego związkowej „Solidarności", w gorzowskim oddziale Enea Operator, większość uprawnionych osób to już byli pracownicy spółki, głównie renciści i emeryci albo ich spadkobiercy. Wielu z nich ma pomysł na to, jak wykorzystać pieniądze ze sprzedaży akcji. – Dlatego spodziewam się, że spora liczba tych osób upłynni papiery, ale w każdym przypadku to indywidualna decyzja – zaznacza.